Tytułem wstępu chciałabym w kilku zdaniach omówić czym jest terapia czaszkowo- krzyżowa wg słów twórcy terapii doktora Sutherlanda.
„Doktor Sutherland zauważył, że ruch kości czaszki powiązany jest z ruchem przyległych tkanek. W ruchu kości czaszki znaczący udział ma system membran czaszkowych, zespolonych z kośćmi od wewnętrznej strony. Ośrodkowy układ nerwowy i płyn mózgowo-rdzeniowy wykazują rytmiczny ruch. Kość krzyżowa poprzez połączenie z czaszką poprzez oponę twardą jest także częścią tego systemu. Tak więc, istnieje ważna infrastruktura tkanek i płynów wewnątrz ciała, która wyraża subtelny niezależny rytmiczny ruch. Badając jego pochodzenie, doktor Sutherland stwierdził, że to nie mięśnie są za to odpowiedzialne. Wywnioskował, że ruch ten pochodzi
z wewnętrznej siły życiowej organizmu, którą – wzorując się na biblijnej Księdze Rodzaju – nazwał „oddechem życia”. Wewnętrzna siła życiowa organizmu – Oddech życia – postrzegana była przez doktora Sutherlanda jako iskra przejawiająca się w odkrytych przez niego rytmach. Inni badacze, odnosząc się do źródła tego zjawiska porównali ją do oddechu duszy w ciele. Oddech życia niesie za sobą subtelną, lecz potężną moc wnikającą do organizmu i generującą delikatne rytmy. Doktor Sutherland dostrzegł też znaczącą rolę płynu mózgowo-rdzeniowego jako nośnika i ekspresji Oddechu Życia. Ta moc, przenoszona przez płyn mózgowo-rdzeniowy, tworzy ruch falowy, określany jako fluktuacja podłużna. Ruch ten jest niezwykle ważny w rozprowadzaniu Oddechu Życia po organizmie oraz utrzymaniu dobrego zdrowia”.[1]
Moja droga zawodowa i osobista doprowadziła mnie do zetknięcia się z terapią czaszkowo-krzyżową, która „zachwyciła i zauroczyła” mnie swoimi metodami, narzędziami i skutkami. Przytoczyłam powyższy cytat, ponieważ właśnie takie były moje wrażenia w ciele. Śmiem twierdzić nawet, że terapia ta zmieniła moje życie i w dojrzałym wieku doprowadziła do ważnych podsumowań i znaczących zmian. Muszę przyznać również, że w życiu kierowałam się często emocjami, nieprzemyślanymi decyzjami, chciejstwem, za wszelką cenę, pomimo racji. Życiowe ścieżki były często zawiłe, pomieszane, sprzeczne ze sobą. Dochodziłam czasami do ściany swoich możliwości, dopadała mnie depresja, zatrzymywałam się z pytaniem – co dalej? Spotykałam się z rożnymi sposobami, pomysłami jak sobie pomóc lub jak inni próbują mi pomóc. Nasuwało mi się pytanie – czy taka droga i taka terapia mi odpowiada, i dokąd mnie to prowadzi, i jakie zmiany wnosi do mojego życia? Czym powinna być terapia? Czego oczekiwać od terapii i terapeuty? Czym są oczekiwania? Czy powinniśmy je mieć w terapii? W życiu zadawałam sobie wiele pytań i życie odpowiadało na nie bardzo różnie.
Pragnę podkreślić, że na terapię czaszkowo-krzyżową trafiłam w momencie ciężkich stanów depresyjnych na pograniczu bezsensu życia, braku chęci życia, z różnymi dolegliwościami fizycznymi. Poddałam się terapii bez oczekiwań, bo i tak było mi wszystko jedno, nie widziałam przyszłości i sensu życia. Po kilku tygodniach systematycznego procesu terapeutycznego zdarzył się cud…
Powyższy tekst był tytułem wstępu, aby przejść do opisu tego co się wydarzyło w moim życiu i dlaczego postanowiłam zostać terapeutą czaszkowo-krzyżowym.
Mądrość i ponadczasowe zasady pracy w terapii czaszkowo-krzyżowej można odnaleźć w przekazach wielu myślicieli światowej sławy, w przekazach biblijnych, w mądrościach filozofów z różnych stron świata. Jest to połączenie ducha i ciała, tego co nieodgadnione, czego każdy człowiek poszukuje, a czego oko nie może zobaczyć i ucho nie może usłyszeć. W terapii czaszkowo-krzyżowej fizycznie poczułam obecność Boga, wszechmocną siłę intencji, połączenia z energią, obecnością, neutralnością, byciem, współodczuwaniem, pokorą, poddaniem. Jednym słowem z pełną odpowiedzialnością piszę, że „zakochałam się” w tych wszystkich wartościach na najwyższym poziomie fizycznym i duchowym.
„Iskra życia” poprzedzona dynamiczną ciszą to bardzo ważny moment w procesie narodzin życia. U mnie takimi narodzinami była „iskra życia” w ciele, która obudziła fizyczne odczuwanie duszy w ciele. Tak jakby ktoś otworzył tamę w rzece życia i przez ciało wartkim nurtem zaczęła płynąć w ciele dusza wołając „ jestem, jestem, zobacz jak pięknie jest płynąć”. Nurt tej rzeki obudził moje niesamowite zdziwienie tego głosu, tego ruchu, że nie mogłam zasnąć. To było jak tornado, nieświadomość została zmieciona przez wiatry świadomości i już nie było odwrotu od zmian. To był zdecydowany impuls, pod wpływem którego podjęłam decyzję o głębszym poznaniu terapii czaszkowo-krzyżowej. Byłam absolutnie przekonana, że to jest coś mojego, blisko serca, zgodnego z wołaniem mojej duszy.
Jest wiele bardzo ciekawych aspektów, które mogłyby być tematem mojej pracy. Wybrałam jednak temat na pozór nudny, jakim są „podstawy pracy terapeuty zwane czasami bhp terapeuty, tak zwane „rytuały kontaktu”. Temat ten wydał mi się fascynujący z uwagi na jego prostotę i daleko idące pozytywne skutki praktykowania tych podstaw przez terapeutę w życiu codziennym, jak i w życiu codziennym klientów, którzy są zainteresowani podążaniem drogą zdrowia i równowagi.
Rytuały kontaktu są podstawą do rozpoczęcia sesji terapeutycznej z klientem i ich zadaniem jest zadbanie o strefę neutralną, odpowiedni dystans do procesów klienta, aby być w odpowiedniej odległości, aby widzieć i czuć neutralnie. Są po to, aby terapeuta był bezpieczny, a pacjent miał odpowiednią przestrzeń do odbierania procesu i leczenia. Rytuały kontaktu są istotne przez całą sesję i chronią terapeutę i pacjenta przed schodzeniem z prawidłowego toru przebiegu procesu sesji. Gdyby rytuały kontaktu przenieść do nauki dzieci od najmłodszych lat, zmieniłoby to świat i ociepliło relacje międzyludzkie. Postrzeganie świata stało by się zupełnie inne, miękkie i ciepłe, pełne miłości, zrozumienia i tolerancji. Poniżej opiszę poszczególne etapy rytuałów kontaktu, czym są i jaką jakość wprowadzają w procesie terapii dla klienta i terapeuty.
1. Ustalanie Zasobów – Zasoby pacjenta i zasoby terapeuty
„Jednym z pierwszych podejść klinicznych, na których skupimy się podczas zajęć jest rozwój wewnętrznego poczucia własnych zasobów. Jest to cenna umiejętność, która może być pomocna podczas omawiania przez osoby trudnych uczuć i doznań, które pojawiają się podczas sesji. Owa zdolność pomaga również wytworzyć wewnętrznego obserwatora, który potrafi utrzymać pojawiający się proces ze swobodą a jednocześnie
z dociekliwością”.[2]
Jeszcze przed rozpoczęciem pracy z klientem daję sobie samej czas na przeskanowanie swojego ciała w poszukiwaniu miejsca miłego, w którym się dobrze czuję. Jest to zasób w ciele, który ma mnie wspierać w procesie jako terapeutę.
U mnie jest to często mój miękki, ciepły brzuch, którego lubię dotykać, głaskać, łącząc się ze swoją kobiecością i centrum energetycznym. Szukam również zasobu zewnętrznego, który byłby dla mnie szczególnie relaksujący i wprowadzałby moje ciało i duszę w nastrój radości, ukojenia. U mnie często jest to plaża w Hiszpanii nad oceanem, gdzie jest błękitne niebo. Przestrzeń horyzontu z przodu, z tyłu za plecami góry skaliste, a z boku wysokie zalesione klify. Szum tych długich oceanicznych fal wprowadzają mnie w stan ukojenia. Wracam czasami do zasobów w trakcie sesji, aby odejść na chwilę od emocji czy dyskomfortu w ciele, kiedy nie jest mi wygodnie i mam obawy przed przejmowaniem emocji klienta.
Oczywiście pytam też o zasoby klienta. Jest to miła chwila, kiedy mogę poznać, co jest dla tego drugiego człowieka ważne i przyjemne. Często odnajduję tam siebie. Czasami są to bardzo zaskakujące rzeczy, które mówią o różnorodności ludzkiej natury. Zdarza się też, że osoby długo zastanawiają się nad swoimi zasobami i trudno im jest znaleźć takie miejsca w ciele i na zewnątrz. Ważne w tej kwestii jest to, aby zasób był wspierający, podnoszący. Ma on wspierać klienta w trakcie terapii w razie pojawiającego się bólu w ciele lub w momentach nieprzewidzianych dla klienta i terapeuty.
Zasoby generalnie wspierają nas w procesach życiowych i często nie zdajemy sobie z tego sprawy, jak wiele mamy zasobów wokół nas, które pozwalają nam żyć miło
i spokojnie. „Zasoby mają tendencję do aktywowania przywspółczulnego układu nerwowego. To odgałęzienie zajmuje się naszą reakcją relaksacyjną i działa głównie, gdy jesteśmy w stanie odpoczynku. Pod jego wpływem fizjologiczne funkcje ciała, takie jak bicie serca i oddychanie ulegają spowolnieniu i przechodzą do stanu uspokojenia”.[3] „Układ przywspółczulny uspokaja. Zmniejsza aktywność narządów pobudzonych przez nerwy układu współczulnego. Umożliwia uspokojenie organizmu, relaks i jego regenerację.”[4]
2. Punktu podporu terapeuty
„Terapeutyczny punkt podporu tworzy miejsce, w który skupiają się i łączą doświadczenia pacjenta i terapeuty. Trzy takie punkty są szczególnie ważne w terapii czaszkowo-krzyżowej. Są to: punkt ugruntowania, który łączy nas z ziemią, punkt skupienia się (inaczej punkt centralny) oraz punkt ukierunkowania (odniesienia), który ustala stosunek między naszym ciałem a pacjentem”.[5] Punkt podporu jest miejscem, wokół którego organizuje się ruch. Punkt podporu dla terapeuty jest zaś punktem odniesienia, względem którego terapeuta ustala swoją pozycję tak, by jak najlepiej słuchać. Ta umiejętność jest ważna w pracy terapeutycznej metodą czaszkowo-krzyżową, ale nie tylko. Jest także zdolnością potrzebną w codziennym życiu, gdy chcemy odpowiedzieć sobie na pytanie gdzie i kim jesteśmy. Wyobrażenie sobie tych punktów podporu pomaga osiągnąć spokój nawet w otoczeniu wielu czynników zakłócających. Poniżej opiszę punkty podporu, z których każdy jest ważny osobno i łącznie.
Pierwszym punktem podporu jest pionowa linia przebiegająca przez środek naszego ciała wzdłuż kręgosłupa, która biegnie od dołu w głąb ziemi, a druga od głowy w kierunku ponad ciało. Trzyma ciało terapeuty w pionie, ale nie na sztywno. Ciało terapeuty może przemieszczać się do tyłu, do przodu, a jednak cały czas w pionie.
Ta pozycja daje nam poczucie uziemienia, zakotwiczenia. W praktyce wygląda to tak, że rozpoczynając sesję wyobrażam sobie jak łączę się z „matką ziemią” poprzez puszczanie głęboko korzeni w dół. Łączę się z „ojcem nieba” poprzez czubek głowy i wyobrażam sobie słup światła, które spływa na mnie z góry i odżywia, i oczyszcza.
Drugim punktem podporu jest linia biegnąca skośnie od tyłu głowy do ziemi za plecami pod kątem 30-40 stopni jako dodatkowy konar pozwalający na jeszcze stabilniejszą postawę. „Umożliwia to zachowanie fizycznego i energetycznego dystansu pomiędzy terapeutą a jego pacjentem. Podobnie jak poprzedni, tak i ten punkt jest ruchomy”.[6] Punkty podporu są w trakcie sesji miejscami, do których się wraca w momentach uciekających myśli, w momentach senności lub w trakcie trudnego przebiegu sesji. „Ustanowienie punktów podporu terapeuty może wspomóc jego dostęp do neutralności, możemy pracować nie tylko nad fizyczną podstawą, ale też nad intencją. Możemy sprawdzić, czy moje intencja jest zbyt blisko, czy zbyt daleko. Czy może znajduje się gdzieś pośrodku, który można nazwać neutralnością”.[7]
Punkty podporu w życiu codziennym pozwalają mi na uziemienie się i bycie w tu i teraz. Pomagają mi zatrzymać się, kiedy zabiera mnie przeszłość, rozpamiętywanie i kiedy myśli biegną zbytnio do przodu w przewidywaniach i planowaniu. Punkty podporu przypominają, że wspiera mnie matka ziemia, daje mi moc, mogę czerpać energię z jej źródła. Przypominają, że jestem połączona nieustannie z boską energią, która wypełni ufnością, miłością w każdej chwili życia. Punkty podporu trzymają mnie w stanie równowagi między niebem a ziemią, między emocjami a stanem spokoju, między gniewem a akceptacją. „Zatem dla terapeuty czaszkowo-krzyżowego umiejętność ustalania punktów podporu ma podstawowe znaczenie. Pomoże to pogłębić pracę i zwiększyć skuteczność terapii. Punkty odniesienia są niezbędne, ponieważ system pacjenta pokaże nam istniejące problemy tylko w przypadku gdy nasz system będzie odpowiednio zrównoważony. Możliwość pracy pierwotnym wzorcem naszego doświadczania jest tym, co wyróżnia terapię czaszkowo-krzyżową”.[8]
RYS . PUNKTY PODPORU TERAPEUTY
3. Negocjowanie kontaktu – granice
Teraz jestem gotowa aby nawiązać kontakt fizyczny, wynegocjować jakość dotyku i stworzyć właściwy dystans, bezpieczeństwo i komfort. Proszę klienta o pozwolenie na fizyczny kontakt. Pytam się po chwili, czy dotyk jest odpowiedni, czy nie za lekki bądź za mocny.
Kolejną kwestią jest wynegocjowanie jakości obecności. Czy nie jestem zbyt blisko lub zbyt daleko od pacjenta. Czy osoba nie czuje się przytłoczona moją obecnością.
Być może kontakt wymaga większej przestrzeni wokół osoby – z tyłu, z boku.
Bardzo ważny jest komfort pacjenta pod każdym względem. Pozwoli to na maksymalny relaks dla ciała i dla ducha. My jako terapeuci mamy czuć, że nasza pozycja ciała jest wygodna i pacjent również ma pełny komfort pod każdym względem. „Dobrze określone granice pomiędzy terapeutą a pacjentem są konieczne do stworzenia czystej relacji terapeutycznej. Dotyk jest potężnym narzędziem terapeutycznym, lecz aby leczenie było skuteczne, kontakt powinien być wolny od wszelkich założeń i planów mogących zakłócać naturalne procesy zachodzące w ciele pacjenta”.[9]
Temat kontaktu i granic tego kontaktu jest bardzo subtelny i wymaga od terapeuty dużej uwagi. Kontakt ten winien być otwarty, opiekuńczy i współczujący jednak nie narzucający, nie wymuszony. Nie należy doprowadzać do sytuacji, w której pacjent uzależnia się od kontaktu z nami, w której czujemy, że zbawiamy pacjenta i to polepsza nasze samopoczucie. To już jest przekraczanie granic. Szacunek i pokora do indywidualności pozwoli nam wypracować granice kontaktu takie, aby w pracy terapeutycznej pacjent czuł, że jest wysłuchany i daje mu się należytą przestrzeń.
W życiu codziennym często dochodzi do przekraczania granic międzyludzkich, a szczególnie w rodzinie, wśród najbliższych. Są to granice fizyczne i psychiczne, często dochodzi do manipulacji i przemocy psychicznej, i fizycznej. W pracy przekraczają granice nasi pracodawcy, koledzy i koleżanki. Uważność na własne granice pozwala nam czuć się bezpiecznie w danym środowisku. Mówi nam o naszych potrzebach i emocjach. Poprzez uważność możemy sygnalizować o zmianach, korektach zachowań innych ludzi względem nas samych, jak również sami będziemy uważni na potrzeby i granice innych ludzi. Mam tu na myśli uważność w kierunku fizyczności – dotyku oraz w kierunku sfery emocjonalnej.
Rysunek przedstawiający kontakt zbyt bliski.
Rysunek przedstawiający kontakt zbyt daleki.
Rysunek przedstawiający kontakt w odpowiednim odległości.
4. Neutralność terapeuty
Po wynegocjowaniu jakości dotyku oraz odpowiedniego dystansu możemy osadzić się w neutralności. Neutralność terapeuty to stan spokoju, zrównoważony umysł.
To puszczenie wszystkich osobistych pragnień i potrzeb pozbawionych osobistego planu. To uwolnienie się od roli ratownika, zbawcy, naprawiacza. Uwolnienie się od potrzeby bycia akceptowanym, lubianym. Neutralność to też akceptacja na wszystko, co przychodzi bez oczekiwań. To stan głębokiego odpuszczenia, w którym to terapeuta pierwszy odpuszcza, tworząc przestrzeń i możliwość zrobienia tego samego. Jest to z pozoru trudna umiejętność z punktu widzenia człowieka i terapeuty. My z natury chcielibyśmy coś naprawiać, poprawiać, widzieć efekty tam, gdzie chcemy je widzieć. Neutralność to też ufność, że ciało wie, pacjent ma swoją drogę i jego ciało ma swój wrodzony plan leczenia. W neutralności mamy zaufanie do mądrości ciała i mocy osobistej pacjenta. Poprzez neutralność oddajemy odpowiedzialność pacjentowi za swoje wybory. „Bycie neutralnym oznacza również słuchanie z zaciekawieniem i otwartością, jednak bez oceniania i oczekiwań, bez wydawania opinii, odnośnie tego co może się wydarzyć. Polega na byciu z druga osobą i towarzyszenie jej w podróży
w nieznane”.[10]
Chcę również nadmienić, że neutralność nie oznacza braku zaangażowania w proces klienta, ani braku uczucia troski i współczucia. Wybraliśmy drogę terapeuty, aby być w procesie pacjenta. Neutralność pozwala nam widzieć to co na zewnątrz i to co wewnątrz. Jesteśmy w głębokiej obecności z pacjentami i jego procesami. Nazwałabym to obecnością w neutralności, która daje niepowtarzalną więź pomiędzy terapeutą a pacjentem wyrażoną w pokorze i szacunku. Przenosząc neutralność na grunt prywatny, życiowo-relacyjny w środowisku zawodowym i rodzinnym uwalniam się od wydawania opinii, oceniania innych ludzi i oceniania siebie. W neutralności bardziej wchodzę w uczucia niż w umysł, który lubi płatać figle i tworzy myślo – kształty. Pozwala mi bardziej słuchać niż mówić, więcej widzę i słyszę. Jest we mnie dużo więcej spokoju i zaufania do życia, do siebie. Mam też poczucie, że wszystko jest takie jakie powinno być i coraz mniej we mnie złości i niezgody.
5. Holistyczna zmiana- dostrajanie się
Jest to kolejny ważny punkt całej sesji. Po odpowiednim „osadzeniu się”, które opisałam powyżej, dotykając pacjenta na samym początku przy stopach lub ramionach dostrajamy się do jego ciała, a ciało pacjenta dostraja się do terapeuty. Czekamy na moment, kiedy nastąpi tak zwana „holistyczna zmiana”. Holistyczna to znaczy całościowa, w której ciało, umysł i emocje wejdą w stan spokoju, wyciszenia.
Kiedy terapeuta też poczuje w sobie, w ciele pacjenta i całej przestrzeni, że jest gotowy do słuchania i odbierania tego wszystkiego, co ma przyjść we wszystkich zmysłach, odczuciach. Jest to wstęp do dalszej terapii i ważny moment, bez którego trudno o dalszy proces. „Podczas badania jednolitej przestrzeni funkcjonalnej ciała uwaga może być zwrócona na rytmiczny ruch szczególnych struktur takich jak kości czaszki czy membrany, na ruchliwość ośrodkowego układu nerwowego lub na ruch ślizgowy tkanek łącznych. Podłużna fluktuacja płynu mózgowo-rdzeniowego również może być wyczuwana palpacyjnie w celu określenia jak funkcjonuje ważny nośnik mocy”.[11]
Czekanie na „holistyczną zmianę” najczęściej nie trwa długo. Sygnały z ciała pokazują, że pojawia się miękkość, spokojniejszy oddech i otwiera się droga do dalszej pracy. Zauważam również, że w życiu często czekamy na taką holistyczną zmianę w różnych spotkaniach w innymi ludźmi czy na gruncie prywatnym, czy zawodowym. Aby przejść do konkretnych ustaleń, rozwijamy luźną rozmowę wprowadzając przyjazną atmosferę, miły, sympatyczny kontakt. Bez tego rodzaju zachowania nie byłoby często korzystnych negocjacji a rozmowy kończyłyby się w konflikcie.
6. Uważność
Uważność jest kolejnym bardzo ważnym punktem w pracy terapeutycznej i ma ogromne zastosowanie w życiu na co dzień. Uważność leży blisko neutralności, jednak to nie to samo. W uważności badamy czy nadal jesteśmy neutralni, nie za blisko, i nie za daleko i z należytą uwagą wracamy lub oddalamy się od procesów klienta.
W uważności jesteśmy „Tu i teraz”. O stanie bycia „tu i teraz” i o ozdrowieńczych skutkach takiego stanu ciała i ducha napisano wiele książek i jest to droga duchowa wielu milionów ludzi, droga do stanu oświecenia. Życie w uważności prowadzi nas do widzenia wszystkiego takim jakim jest, uświadamia nam jak wyglądają sprawy i prowadzą do rozwoju i uzdrowienia. W terapii czaszkowo-krzyżowej bardzo ważne jest, aby uwaga była neutralna, aby widziała, ale zbyt nie wchodziła do środka procesu i aby też od procesu się zbyt nie oddalała. Uważność to bycie w procesie, widzenie procesu i podążanie za nim. Jest to stan bycia w obecności z pacjentem, odpowiednie reagowanie. Uważność to też słuchanie co się dzieje w naszym ciele. Bywa i tak, że to co się dzieje w ciele pacjenta słyszymy, odczuwamy w swoich ciałach.
W byciu uważnym widzimy czy odczucia w ciele są moimi, czy pacjenta. Będąc w uważności mamy pewność co do swoich odczuć. W uważności wiemy kiedy należy wrócić do punktów podporu lub do zasobów. Wielokrotnie proces klienta tak mnie pochłonął, że zbytnie skupienie na jego ciele stawało się bardzo niewygodnie dla komfortu pacjenta i oddalało mnie od fundamentalnych zasad terapii czaszkowo-krzyżowej. Terapeuta w trakcie sesji uruchamia wiele zmysłów. Poza czuciem w dłoniach, słyszy głosy, podpowiedzi. Bywa, że czuje smaki, zapachy, że widzi obrazy, wizualizacje. Odpowiednia uważność daje pewność terapeucie, że to co czuje, widzi, słyszy dotyczy procesów pacjenta i powadzi do jego uzdrowienia a nie są to procesy terapeuty. Dostajemy znaki od ciała i własnych odczuć, że wszystko co się dzieje jest potrzebne i odpowiednie. Oczywiście odpowiednio stosowane punkty podporu terapeuty pozwolą na bycie w procesie bez wątpliwości, z zaufaniem do swoich umiejętności.
7. Percepcyjne punkty widzenia – poszerzenie pola percepcji
„To są bezcenne chwile, ponieważ trzymasz piękno życia w swoich dłoniach i możesz mu się przyjrzeć… To co obserwujesz, jest właśnie ruchem życia. Odczuwasz jego oddech jako lekkie zwężanie się i rozszerzanie. W biodynamicznym podejściu do terapii czaszkowo-krzyżowej dostrzegamy różne sposoby wyrażania się „Oddechu Życia”, tzw. „trzy pływy”. Nawiązanie relacji z każdą z tych trzech odsłon zarówno w celu diagnozy, jak i leczenia, wymaga innych procesów postrzegania. Każdy z trzech pływów jest przejawem odmiennego poziomu funkcjonowania „Oddechu Życia”. Każdy z nich współpracuje z pozostałymi, tworząc „rytmy w rytmach” jako:
- Czaszkowy impuls rytmiczny – 8-12 cykli na minutę
- Średni pływ2,5 cyklu na minutę
- Długi pływ cykle 100 sekundowe” [12]
Terapeuta może rozwinąć w sobie zdolność zamierzonych zmian percepcji, by odczuwać różne aspekty pierwotnego oddychania. Umiejętność dostrajania się do każdego z trzech pływów może ułatwić rozszerzanie lub zawężanie pola percepcji.
Przy stosunkowo wąskim polu percepcji można z większym prawdopodobieństwem wyczuwać szybszy rytm impulsu czaszkowego. Wolniejsze pływy, Oddechu Życia wyczuwalne są generalnie tylko wtedy, kiedy terapeuta pracuje w obrębie szerszego pola percepcji. Wymaga to rozszerzenia świadomości zamiast skupiania się na konkretnej części. Kiedy terapeuta rozszerzy swoje pole percepcji, włączając w nią całą biosferę pacjenta, może wtedy odczuć średni pływ. Z tej perspektywy łatwiej poczuć działające u podłoża siły porządkujące tkanki. Z tego miejsca terapeuta może jeszcze bardziej poszerzyć swoje pole percepcji, włączając w nie całe pomieszczenie a nawet całą dzielnicę.
Poszerzanie pola percepcji jeszcze bardziej – aż po horyzont- umożliwia łatwiejszy dostęp do subtelnych rytmów długiego pływu. To sfera uniwersalnych sił środowiska, w którym żyjemy i przebywamy. Jest to również mityczna sfera naszego „wyobrażonego” doświadczania. W szerokim polu percepcji to, co nie znane może łatwiej dać się poznać. Poruszanie się w trakcie sesji pomiędzy wąskim, szerszym i najszerszym polem percepcji daje terapeucie bardzo ważne narzędzie obserwacji regulacji skupienia tak, aby proces terapeutyczny przebiegał prawidłowo i aby klient czuł się spokojny i zrelaksowany. Im dajemy szersze pole widzenia tym ciało klienta jest w większym uzdrawiającym polu relacyjnym”.[13]
Praktykując odczuwanie pływów i poszerzanie pola percepcji poczułam w swoim życiu ogromny dystans do wielu spraw. I ponownie przenosząc to na życie prywatne odkryłam wielki dar tego narzędzia. Sprawy drobne, problemy małe czy duże stały się już nie takie problematyczne, kiedy spojrzało się na nie z większej perspektywy. Kiedy życie wymaga skupienia i ustalenia drobiazgowo pewnych kwestii, to oczywiście zawężam perspektywę i skupiam się na detalach, bo tego wymaga sytuacja. Gdy potrzebuję odpocząć i zdystansować się od spraw np. zawodowych to poszerzam perspektywę i nie przejmuję się bałaganem w sypialni czy tym, że brakuje światła w lodówce. A jak jeszcze bardziej poszerzę perspektywę i leżąc na plaży nie przejmuję się niczym i nikim, mam poczucie bycia, błogości istnienia i odczuwania życia wszystkimi zmysłami. Mam poczucie, że jestem w ramionach „Boga” i jest mi najcudniej na świecie. Ten stan w terapii czaszkowo-krzyżowej nazywamy „długim pływem”, którego błogość trudno opisać. Moje doświadczenie z „długim pływem”, jest takie, że ja jako terapeuta czułam jak idzie bardzo szeroka fala ciepła a nasze ciała są w ciszy i spokoju jak na dnie oceanu. Takie samo odczucie wyrażała klientka po całej sesji w trakcie której długi pływ trwał ok. 20 min. Tak głęboki stan ciała i umysłu można nazwać najwyższą medytacją, połączeniem z boskością, dotarciem do tego, czego nie można dotknąć a odczuwa się fizycznie. Ogromne korzyści dla ciała i ducha płyną z takiej terapeutycznej relacji. Osiągnięcie takiego stanu jest możliwe kiedy dwie osoby– dwie dusze, otworzą się w zaufaniu do procesu. Kiedy terapeuta będzie pilnował wszystkich rytuałów kontaktu, wyzbędzie się roli „ratownika i zbawiciela”. Kiedy pacjent odpuści oczekiwania i da się prowadzić. Kiedy i pacjent i terapeuta odpuści ocenę, że to ma być jakieś.
Jest pewnie wiele czynników, które mają wpływ na proces terapeutyczny zarówno w terapii, jak i w życiu. Jeśli w życiu zastosujemy rytuały kontaktu będziemy w stanie zobaczyć w szerokiej perspektywie, co jest tak naprawdę dla nas ważne.
Zakończenie
W podsumowaniu mojej pracy pragnę napisać, że doświadczenia w dwuletniej pracy w terapii czaszkowo- krzyżowej były jakby odkryciem nowego lądu, a tak naprawdę odnalezieniem starego lądu. Praca z oddechem, z dotykiem, z ciszą, z odczuwaniem, słuchaniem jest naszym naturalnym stanem, o którym zapomnieliśmy. Świat się tak szybko zmienia, zmieniają się ludzie, zwyczaje, priorytety. Oddalenie od natury, od wartości rodzinnych, od życia w spokoju, doprowadzają społeczeństwa do zagubienia, chorób fizycznych i psychicznych.
Doświadczając dobroczynnego dotyku w terapii moja perspektywa patrzenia bardzo się poszerzyła. Zobaczyłam to, co niewidzialne i poczułam to, co niewyczuwalne. Rytuały kontaktu, które w pracy pokrótce opisałam są tak naprawdę duchową filozofią życia głęboko związaną z ciałem. Ciało ludzkie jest tak idealnie skonstruowane, że zachwyt nad tym faktem nie ma dla mnie końca. Fakt, że w tym ciele żyje boska dusza, która oddycha, z którą możemy „rozmawiać”, odczuwać jak się porusza i jak wypełnia nasze boskie ciało – jest dla mnie wciąż czymś wyjątkowym, wzniosłym, pięknym.
Niemniej chciałabym podkreślić, że wielkie słowa to jedno, a fakty i konkretne doświadczenia to drugie.
Wiele godzin pracy z różnymi bardzo odmiennymi osobami pokazało mi, że ten delikatny dotyk i wszystkie narzędzia pracy które poznaliśmy poruszają ciałem człowieka, motywują komórki do pracy, mobilizacji do samo uzdrawiania. Zobaczyłam jakie zmiany pojawiają się w osobach, które poddały się wspólnej pracy na poziomie fizycznym i psychicznym. Oczywiście ważnym aspektem jest otwarcie pacjenta na pracę, ciekawość siebie, zaufanie do terapeuty, zaufanie do własnego ciała i ducha. Jest wiele aspektów które maja wpływ na zdrowie ciała i poprawę samopoczucia wewnętrznego, spokój i równowagę.
W trakcie tych 2 lat doświadczania sesji ćwiczebnych dzieliłam się z moimi klientami spostrzeżeniami na temat „rytuałów kontaktu” i tego, jakie wnoszą zmiany w moim życiu, i jakie mogą wnosić zmiany w każdym człowieku poprzez praktykowanie tak prostych i ważnych aspektów. Proponowałam stosowanie pracy z zasobami, kiedy klienci mają gorsze samopoczucie oraz zmianę perspektywy, kiedy jest jakiś problem, konflikt w relacji. Przypominałam, że stan osadzania się w sobie, czerpania energii, siły i mocy z naszych naturalnych źródeł jakimi są ziemia, niebo, przestrzeń, boska wszechobecna energia może być wsparciem w trudniejszych chwilach naszego życia. Niektóre osoby same dzieliły się pozytywnymi skutkami stosowania „rytuałów kontaktów” w życiu codziennym. Ciekawy jest ten okres obserwowania siebie i osób, które doświadczały sesji ćwiczebnych.
Terapia czaszkowo-krzyżowa zmieniła moje życie i mam nadzieję, że i wolę podążania drogą zaufania do siebie, do prowadzenia i bycia w pokorze w tej pracy. Mam pewność co do swojego wyboru i mam nadzieję, że mój zachwyt nad tą wyjątkową metodą pracy pozostanie przy mnie zawsze. Otwieram się na dalsze doświadczanie i praktykę i pogłębianie swojej wiedzy w pracy z terapią czaszkowo krzyżową.
Anna Polak
Bibliografia
- Michael Kern. Mądrość Ciała czaszkowo-krzyżowe podejście do istoty zdrowia, wydanie I Warszawa 2012, wydawnictwo Virgo,
- Franklin Sills – The beath of life and fundamental skills – tłumaczenie
- Richard . Gilchrist Podstawy terapii czaszkowo-krzyżowej, wydanie Warszawa 2013 wydawnictwo Virgo
- Podgórska Tak działa mózg jak mądrze dbać o jego funkcjonowanie,
wydanie I Warszawa 2023, Grupa wydawnicza Foksa - Podręcznik – kurs terapii czaszkowo – krzyżowej w ujęciu biodynamicznym – seminarium 1
[1]M.K. Mądrość Ciała czaszkowo-krzyżowe podejście do istoty zdrowia, wydanie I Warszawa 2012, wydawnictwo Virgo, str. 4-5.
[2]F. Sills –The beath of life and fundamental skills – tłumaczenie str. 57.
[3] M. K Mądrość Ciała czaszkowo-krzyżowe podejście do istoty zdrowia, wydanie I Warszawa 2012, wydawnictwo Virgo, str. 250.
[4]A. Podgórska Tak działa mózg jak mądrze dbać o jego funkcjonowanie, wydanie I Warszawa 2023, Grupa wydawnicza Foksal str.16
[5] R. Gilchrist Podstawy terapii czaszkowo-krzyżowej, wydanie Warszawa 2013 wydawnictwo Virgo,
str. 69
[6]M.K Mądrość Ciała czaszkowo-krzyżowe podejście do istoty zdrowia, wydanie I Warszawa 2012, wydawnictwo Virgo, str. 135
[7] Podręcznik – kurs terapii czaszkowo – krzyżowej w ujęciu biodynamicznym – seminarium 1 str.18
[8] R. Gilchrist Podstawy terapii czaszkowo-krzyżowej, wydanie Warszawa 2013 wydawnictwo Virgo,
str. 70
[9]M.K Mądrość Ciała czaszkowo-krzyżowe podejście do istoty zdrowia, wydanie I Warszawa 2012, wydawnictwo Virgo, str. 137-138
[10]M.K Mądrość Ciała czaszkowo-krzyżowe podejście do istoty zdrowia, wydanie I Warszawa 2012, wydawnictwo Virgo, str. 140
[11]M.K Mądrość Ciała czaszkowo-krzyżowe podejście do istoty zdrowia, wydanie I Warszawa 2012, wydawnictwo Virgo, str. 144
[12]Podręcznik kurs terapii czaszkowo – krzyżowej Seminarium nr 1 str. 4].
[13]Podręcznik – kurs terapii czaszkowo – krzyżowej w ujęciu biodynamicznym – seminarium 1 str.23