„Osoba to płynny proces, nie stały i statyczny byt; płynąca rzeka zmian, nie blok z solidnego materiału; stale zmieniająca się konstelacja możliwości, a nie ustalona ilości cech.”
CARL ROGERS
Terapia czaszkowo-krzyżowa w podejściu biodynamicznym jest to terapia , która wykorzystuje wewnętrzne zasoby organizmu do zorganizowania zdrowienia. Twórca tej terapii Dr Sutherland przedstawił tezę, że w każdym organizmie występuje porządkująca siła, która zawiaduje formą i funkcjami ludzkiego ciała i umysłu. Siłę tę nazwał Potencją Oddechu Życia. Głównym jej celem jest wzmacnianie przejawów zdrowia i utrzymywanie homeostazy wewnątrz ciała. Związane jest to z mechanizmem pierwotnego oddychania który składa się z:
- wrodzonej fluktuacji płynu mózgowo-rdzeniowego,
- Wrodzonej ruchliwości mózgu i rdzenia kręgowego,
- Ruchomości mechanizmu wzajemnego napięcia membran czaszkowych,
- Stawowej ruchomości kości czaszki
- Niezależnej od woli ruchomości kości krzyżowej pomiędzy kośćmi miednicy.
Uznanie siły witalnej, zwanej Oddechem Życia, która utrzymuje porządek i równowagę w ciele, jest podstawą koncepcji terapii czaszkowo-krzyżowej w ujęciu biodynamicznym[1] Rolą terapeuty jest tylko uważnie „słuchać” tego co „mówi ” ciało klienta/pacjenta i towarzyszyć w tej podróży.
Europejskie Centrum Terapii ECT to Niepubliczna Placówka Kształcenia Ustawicznego. W ramach ECT prowadzone jest 2-letnie kompleksowe szkolenie: kurs Terapii Czaszkowo – Krzyżowej w ujęciu biodynamicznym (szkoła cranio) , podczas którego, nauka przedstawiana jest od podstaw, a absolwenci są gotowi do podjęcia indywidualnej praktyki i pracy z klientami w gabinecie. [2] W ramach kształcenia, oprócz wiedzy teoretycznej, słuchacze na zajęciach odbywają sesje ćwiczebne na sobie nawzajem , natomiast pomiędzy zjazdami zobowiązani są do wykonania odpowiednich ćwiczeń na osobach chętnych i opisania wybranych zadanych sesji. Są to sesje na , których należy praktykować konkretne chwyty i „wsłuchać się” w ruchy tkanek lub płynów. Rozpoczynając ćwiczenia wiedziałam, że jest to ważne aby nabrać pewności, nauczyć się odpowiednio wsłuchiwać w płyny i tkanki, nie sądziłam jednak, że przyniosą one tak głębokie zmiany dla osób, które uczestniczą w tych sesjach.
Dużym zaskoczeniem było dla mnie również to jak ludzie zaczynali odkrywać swoje ciało, jak skupiali się na odczuciach płynących ze swojego ciała. Również dużym zaskoczeniem było to co zaczęłam czuć pod moimi dłońmi. Zaczęły się pojawiać ruchy, wibracje, brzęczenie było to naprawdę ciekawe.
Moją przygodę z sesjami ćwiczebnymi chciałabym opisać na przykładzie kobiety, która zgłosiła się na sesje ponieważ w stosunkowo krótkim czasie miała sporo zmian w życiu prywatnym i zawodowym, wiązało się to z silnym stresem i napięciem, życiem na wysokich obrotach, gonitwą i stanem „w pełnej gotowości”. Dodatkowo miała też inne dolegliwości, których nie brała pod uwagę przychodząc tu bo chciała tylko uspokojenia myśli, emocji i wyciszenia. Pani ta będąc z synem, na terapii CzK, usłyszała sugestię, że także powinna spróbować tej terapii.
Sposób mówienia Pani X był bardzo nerwowy, miała potrzebę mówić dużo i szybko, powtarzając kilka razy jedną kwestię od kilku stron. Jak sama mówiła ,że jeżeli jest milczenie to znaczy ,że oczekuje się od niej, że musi coś powiedzieć. Jej postawa przypominała mi „zestresowaną uczennicę w trakcie wyrwania do odpowiedzi”. Bardzo analizowała zachowanie swojego dziecka, przejmując się bardzo i jeżeli coś było nie tak od razu brała to do siebie, mając silne poczucie winy i oczekiwania względem siebie, że można coś zrobić lepiej a ona nie była wystarczająco dobra. O niektórych dolegliwościach dowiedziałam się w trakcie wywiadu, o innych po sesjach kiedy mówiła mi ,że coś było i ku zaskoczeniu jej i moim wtedy również, zniknęło.
Na przykładzie Pani X i kilku sesji ćwiczebnych chciałabym pokazać jak „mądre ” jest nasze ciało, oraz jak potrzebne są te sesje aby terapeuta TCK nauczył się radzić sobie w różnych sytuacjach i rozpoznawać też różne zachowania pacjenta/klienta. Jak ważne jest być obecnym i pozwolić zaistnieć zdrowiu, które jest w każdej żywej istocie.
Rozdział 1. Efekt uboczny pierwszy
„Żadna droga w moim życiu nie była tak długa jak ta, która miała mnie zaprowadzić do mnie samej.”
ALICE MILLER
Pierwsze ćwiczenie z jakim się zetknęłam to było ustanowienie punktów podporu, negocjowanie kontaktu odnajdywanie miejsca ciszy (neutralności) w sobie i ustalenie szerszego pola percepcji w czasie sesji palpacyjnej.
Punkty podporu to punkty , które mają dać stabilność terapeucie z jednoczesnym zachowaniem możliwości ruchu. Główny punkt podporu biegnie z góry do dołu , przez linię środkową ciała i daje nam stabilność i uziemienie, drugi odchodzi od czaszki na wysokości połączenia klinowo-potylicznego pod katem 45 stopni do tyłu i dołu, i on ma nam dać swobodę w przechodzeniu od widzenia szczegółowego do perspektywicznego. Odpowiedni kontakt w terapii również jest bardzo istotny aby nie przekraczać przestrzeni osobistej klienta/pacjenta i również umieć trzymać własny dystans w relacjach. Zarówno punkty podporu jak i negocjowanie kontaktu pomagają w odnalezieniu neutralności. Neutralność to dostęp zarówno do tego co wewnątrz jak i do tego co na zewnątrz.[3]
Dla terapeuty, który pracuje z ciałem bardzo ważne jest prawidłowe wyczuwanie i odczuwanie jego klienta, a więc palpacja i percepcja. Żeby doświadczyć tego stanu musimy nauczyć się osiągać stan neutralności i pełnej obecności tu i teraz. Nie jest to łatwe, ponieważ w naszej głowie nieustannie krążą różne myśli, mamy tendencję do analizowania różnych informacji, które otrzymujemy od naszego pacjenta. Zamiast nasłuchiwać tego co powie ciało, cały czas chce się włączyć myślenie przyczynowo-skutkowe.
Ustalanie szerszego pola percepcji. Kiedy coś nas mocno zainteresuje mamy tendencję do mocnego skupiania się na tej rzeczy zatracając ogląd w perspektywę. W terapii czaszkowo-krzyżowej bardzo ważne jest żeby posiąść umiejętność i łatwość przechodzenia od szczegółu do ogółu i jednocześnie widzieć problem w odniesieniu do całego ciała.
Punkty podporu ustalamy zanim jeszcze przystąpimy do terapii, następnie negocjujemy kontakt z naszym klientem/pacjentem. Pytamy czy jesteśmy w odpowiedniej odległości od niego, czy nasz dotyk ma odpowiednią siłę. Jak dana osoba się z tym wszystkim czuje. Kiedy ustalałam punkty podporu zauważyłam , ze zmienia się moja uważność. Spowalnia mój oddech, a zmysły zwłaszcza dotyku staje się bardziej wyczulony. Moje ciało bardziej nastawione jest na „czucie „ pacjenta. Uświadomiłam sobie różnice pomiędzy spostrzegawczością a ważnością. Spostrzegawczość zauważa wszelkie niuanse w ruchu pacjenta jest bardziej nastawiona na odbiór kinetyczności osoby , uważność na odbiór bodźców płynących z jego ciała. U klientki również zauważyłam zwolnienie oddechu, wyciszenie, nawet kilkukrotne przymknięcie oczu, chociaż Pani miała bardzo dużo kontroli w sobie. Po tym ćwiczeniu Pani X powiedziała, że w pewnym momencie kiedy jeszcze jej nie dotykałam , tylko byłam obok poczuła głęboki spokój i zaufanie do tego co za chwilę będzie siedziało. Położyłam ręce na jaj ramiona i zaczęłam skupiać sie na linii środkowej ciała i przechodzić ważnością na całe ciało, i jeszcze szerzej. Odczucia Pani X były takie, że raz czuła się malutka a za chwilę się rozszerzała. Było to dla niej bardzo ciekawe . Jej oczekiwanie i zaciekawienie było na tyle duże, że z wielką ochotą wyraziła zgodę na powtórne przyjście na sesję ćwiczebną.
Ćwiczenie 2. Odczuwanie podłużnej fluktuacji płynu przy kości krzyżowej.
Podłużna fluktuacja jest to falowy ruch płynu mózgowo – rdzeniowego (PMR) odbywa się ona ruchem cyklicznym wzdłuż ciała. Wyróżniamy w niej fazę wdechu i wydechu. Podczas wdechu ciało skraca się i rozszerza podczas wydechu zwęża i wydłuża. [4]
Tą sesję ćwiczebną rozpoczęłyśmy również od ustalenia punktów podporu, znalezienia zasobów i ustalenia pola relacji. Następnie ułożyłam dłoń pod kością krzyżową i rozpoczęłam nasłuchiwanie. Czułam ruchy opadania i unoszenia, najpierw wolniejsze później coraz mocniejsze i coraz płynniejsze. Rytm pomiędzy unoszeniem i opadaniem był co raz dłuższy, ale w tych ruchach była wyraźnie wyczuwalne asymetria , prawa strona pracowała zdecydowanie mocniej. Lewa właściwie w ogóle się nie poruszała, kilka razy było odczuwalne lekkie drganie jakby „trzepot skrzydeł motyla”. Włączyło się silna praca jelit. Burczenie i przelewanie w jelitach. Po zakończeniu sesji klientka odczuwała zdecydowane zimno w miejscu gdzie wcześniej była przyłożona moja dłoń. ale wymieniając uwagi stwierdziła że generalnie jeżeli coś ją boli to zdecydowanie częściej po lewej stronie, po tej stronie również boli ją biodro.
Kiedy przyszła po dwóch tygodniach na kolejną sesję zapytała, czy to możliwe, że to co robimy ma wpływ na jelita, bo od 10 lat cierpi na zespół jelita drażliwego a od ostatniej sesji stan jej jelit wyraźnie się poprawił. Przypomniałam jej ,że podczas sesji faktycznie te jelita mocno pracowały i niech dalej obserwuje co się będzie działo. Czyżby efekt uboczny pracy z kością krzyżową?
Rozdział 2 Efekt uboczny i świadome działanie
Ćwiczenie 3. Kolejne ciekawe doświadczenie było podczas nasłuchiwania wzajemnych napięć oponowych w chwycie sklepieniowym lub z dłońmi na kości czołowej i potylicznej.
Układ oponowy obejmuje wewnętrzne fałdy opony twardej w czaszce: sierp mózgu, sierp móżdżku i namiot móżdżku oraz połączoną z nimi rurę opony twardej. Jest to ciągła błona, która utrzymuje jednolite napięcie i stanowi ona jedność w sensie struktury i funkcji. [5] Podczas fazy wdechu sierp mózgu przesuwa się do przodu, sierp mózgu i móżdżku skraca w wymiarze przednio-tylnym, namiot móżdżku przesuwa się w przód i ulega spłaszczeniu i rozszerzeniu, opona twarda przemieszcza się do góry. [6]
Sesję rozpoczęłam od przyjęcia punktów podporu następnie poprosiłam Panią X o znalezienie jej zasobów, ustaliliśmy odległość, a następnie w chwycie za ramiona poczekałam na wspólne osadzenie się pola relacji. Nasze oddechy wyrównały się. Najpierw poczułam pociąganie w kierunku kończyn dolnych ,następnie miałam wrażenie że te kończyny falują, zrobiły się miękkie. Przeszłam na chwyt sklepieniowy i po chwili czułam namiot móżdżku się rozszerza. W tym ułożeniu rąk ruchy sierpa mózgu czułam słabiej. Przez ciało mojej klientki przechodziło mnóstwo wyładowań. Zaczęłam przesuwać swoje pole uwagi z centrum i poszerzać je na boki wtedy zaczęły się zmieniać moje odczucia. Kiedy byłam w centrum wyraźnie czułam ruch do góry i mocniejszą pracę sierpa mózgu , kiedy poszerzałam pole uwagi bardziej był wyczuwalny ruch namiotu móżdżku. Sesję zakończyłam pozycji bocznej, jedna ręka na kości krzyżowej druga na potylicy i tutaj bardzo wyczuwalne były rytmiczne ruchy raz ruch kości krzyżowej raz na potylicy ruch przemieszczał się rytmicznie. Po sesji klientka powiedziała, że miała problem żeby się wyciszyć, dopiero jak położyłam ręce na jej głowie to poczuła się jak niemowle i zrobiło jej się błogo i spokojnie. Pani X przez kolejne dwa dni po sesji czuła się obolała jak po ciężkim treningu a potem ból odpuścił i poczuła lekkość w ciele. Przestała skarżyć się na ból kręgosłupa i zauważyła u siebie więcej pozytywizmu i lepsze radzenie sobie w trudnych sytuacjach.
Ćwiczenie 4. Kolejnym ćwiczeniem, na które chciałabym zwrócić uwagę to sesja otwarta podczas której użyjesz umiejętności werbalnych. Podczas sesji mogą się zadziać nieprzewidziane sytuacje. Otwierają się różne kanały zarówno te emocjonalne jak i może pojawić się ból. Terapeuta musi umieć poradzić sobie w takich sytuacjach sprawdzić swojego klienta do obecności tu i teraz i również sam musi być opanowany żeby dać mu poczucie bezpieczeństwa. W terapii czaszkowo-krzyżowej mamy różne narzędzia żeby sobie z tym radzić. Jednym z nich są zasoby wewnętrzne i zewnętrzne pacjenta oraz terapeuty. Zasoby wewnętrzne to miejsce w ciele w którym czujemy komfort, jest ono dla nas przyjemne, natomiast zasoby zewnętrzne to, miejsce, sytuacja, ludzie które wywołują u nas pozytywne skojarzenia. Innym narzędziem jest tak zwane WOSI. WOSI to skrót od angielskich słów Weight -WAGA, Outline – OBRYS, Inside – WNĘTRZE, Skin – SKÓRA. Według tego schematu zadajemy pytania klientowi ,aby zwrócić jego uwagę na jego ciało i odczucia z niego płynące np. jak czujesz ciężar swojego ciała? Czy kontur twojego ciała jest taki sam przy zamkniętych i otwartych oczach? Czy wnętrze twojego ciała jest pełne, czy też są jakieś fragmenty, które wydają się trudne w kontakcie?czy czujesz, że twoja skóra jest wyraźną granicą między wnętrzem a zewnętrzem? Pani X miała duży problem ,żeby się wyciszać podczas sesji, miała dużą potrzebę mówienia. Ta sesja pomogła jej wyciszyć się.
Sesję rozpoczęłam od ustalenia pkt. podporu następnie poprosiłam klientkę o znalezienie zasobów, ustaliliśmy odległość a następnie w chwycie za stopy, poczekałam na wspólne osadzenie się pola relacji. Odczekałam jeszcze chwilę na lepsze osadzenie się następnie zmieniłam chwyt za ramiona. Oczekiwałam ruchu podczas wdechu i wydechu, rytmicznego rozszerzania się i zwężania. Pojawiły się po kilku chwilach ale były nieregularne. Mocniejszy był ruch wdechu niż wydechu. Jednocześnie pojawiło się uczucie dyskomfortu w prawym barku i bardzo dużo wyładowań. Pod prawą dłonią pojawił się powolny kolisty ruch gęstego ciasta. Poprosiłam pacjentkę żeby przeszła do swojego zasobu i chwilę w nim pobyła, porozmawiałyśmy o jej zasobie ale wyładowań było dużo i dyskomfort w barku nie mijał, wtedy poprosiłam o skupienie się na swoim ciele na jego wadze, jak przylega do stołu, ale jednocześnie poinformowałam, że jeżeli dyskomfort będzie się utrzymywał i będzie nieznośny żeby dała znać. Ułożyłam ręce jedna nad drugą ” na kanapkę” obejmując staw barkowy. Pacjentka w tym czasie opowiadała mi o odczuciach ze swojego ciała odnośnie wagi, obrysu zastosowałam całe WOSI. Dyskomfort nie zwiększał się, tylko zmniejszał. Poczułam większy luz w stawie i „gęste ciasto zmieniło się w luźniejsze” , poczułam bardziej wyrównaną pracę oraz równiejszy wdech i wydech. Sesje zamknęłam w leżeniu na boku czekając na spokojne wdechy wydechy w szerokim polu percepcji. Po kilku wdechach i wydechach wróciłam do linii środkowej ciała i zakończyłam sesję.
Po sesji Pani X powiedziała ,że to ćwiczenie dało jej niesamowity kontakt z własnym ciałem, że poczuła jego siłę i moc z niego płynącą i jednocześnie pozwoliło w pełni odczytywać sygnały z niego płynące. Po kilku dniach powiedziała, że nie wie czy to efekt sesji, ale pierwszy raz spróbowała paprykę i czosnek , których wcześniej w ogóle nie jadała a ich zapach wręcz jej przeszkadzał. Z efektów zamierzonych ustał ból w barku i myjąc okna nie musiała robić przerw.
Rozdział 3 Ciało wie lepiej/ stan świadomości rośnie
Ćwiczenie 5 Kolejne ćwiczenie było już ukierunkowane na konkretne dolegliwości: Praca z bólem – w kręgosłupie lub w dowolnym miejscu na ciele.
Na tej sesji u Pani X zajęłyśmy się bólem biodra, które dawało o sobie znać po dłuższym chodzeniu oraz po wchodzeniu po schodach.
Sesję rozpoczęłyśmy od chwytu za kończyny dolne, ustaliłyśmy zasoby i tam poczekałam na holistyczną zmianę. Zaczęłam nasłuchiwać. Ewidentnie ciągnęło mnie do lewego biodra, dlatego przeniosłam tam moją uwagę. Najpierw zastosowałam chwyt na kanapkę. Tkanki w biodrze poruszały się z lekkim oporem, nie było tam sprężystości i jakości ruchu. Z wywiadu dowiedziałam się, że od czasu do czasu panią pobolewa to biodro, zwłaszcza gdy chodzi po schodach. Poprosiłam o więcej swobody i poczekałam aż zmieni się jakość ruchu. Po chwili zrobiło się więcej miejsca, ale tkanki jeszcze wykazywały pewną gumowatość. Postanowiłam zmienić chwyt. Położyłam jedną rękę na kręgosłupie lędźwiowym a drugą na kończynie dolnej poniżej bolącego stawu biodrowego i słuchałam co tutaj się dzieje. Początkowo ruch odbywał się w szybkim tempie pomiędzy moimi dłońmi, ale zaczął stopniowo zwalniać i przybierać ruchy bardziej koliste. Doszło do zatrzymania ruchu nastąpiło zaciszenie , a następnie pojawił się ruch od ręki która była na kręgosłupie do ręki na udzie taki jak jakby płynąca strużka wody. Byłam jeszcze chwilę w tym chwycie, po czym zakończyłam sesję na ramionach. Zamknęłam cały system poprosiłam o spokój i zamknięcie. Po tej sesji ból biodra wyraźnie się zmniejszył.
Ćwiczenie 6. Sesja słuchania 3 przepon poprzecznych: wlotu klatki piersiowej, przepony oddechowej i dna miednicy- oraz pracę terapeutyczną z jedną z tych przepon
Praktykę rozpoczęliśmy od chwytu za nogi. W tym miejscu poczekałam na holistyczną zmianę i rozpoczęłam główne zadanie: słuchanie trzech przepon. Najpierw przepony miednicy. Jedną rękę ułożyłam na podbrzuszu krawędzią dłoni w okolicy spojenia łonowego drugą rękę włożyłam pod kość krzyżową. Tam nie czułam żadnego ruchu. Miałam wrażenie ,że pomiędzy moimi rękami jest drewniany klocek. Kiedy zapytałam klientkę o odczucia powiedziała, że ma wrażenie jakby tam nic nie było, jakby w miejscu jej podbrzusza była dziura. Przeniosłam ręce na przeponę oddechową. Kciuk i palec środkowy spoczywał na łukach żebrowych natomiast palec wskazujący na wyrostku mieczykowatym mostka, Druga ręka obejmowała kręgosłup w okolicy dolnych kręgów piersiowych. Pozostałam w tym miejscu około 5/ 7 min wsłuchując się w ruch powięzi. Były drobne inercje, ale pozostając z klientką w kontakcie, pytając o jej odczucia, nie przykuło to specjalnie mojej uwagi, ona również w tym miejscu czuła neutralność. Następnie przeszłam na górny otwór klatki piersiowej. Jedną dłoń ułożyłam w okolicy mostka pod obojczykami, bardziej dotykając kciukiem i palcem wskazującym tej okolicy, natomiast drugą dłoń i ułożyłam w okolicy kręgów dolnych szyjnych i górnych piersiowych. Tu klientka zaczął zgłaszać lekki dyskomfort jakby brakowało jej powietrza, więc wycofałam się trochę, zmieniłam odległość i odczuwanie się zmieniło na bardziej komfortowe. Postanowiłam wrócić do przepony miednicy. Ponownie ułożyłam ręce i zaprosiłam więcej przestrzeni i miękkości. Pojawiło się kilka wyładowań i delikatne przelewanie w jelitach. Pomiędzy moimi rekami zmieniło się odczucie z drewnianego na ciągnącą się guma do żucia. Zaczęły pojawiać się wzdrygnięcia. Nie były one odczuwalne jako coś nieprzyjemnego, ale pojawiały. Poprowadziłam panią w WOSI żeby nie skupiała się nadmiernie nad tym co się dzieje. Pozostałam w tej okolicy przez jakiś czas, aż do zmiany odczuwalnej jakości ruchu w tkankach. Pojawiło się więcej luzu i miękkości. Pani zaczęła odczuwać swoje podbrzusze jak zalewająca fala przyjemnego ciepła. Sesje zakończyliśmy chwytem za ramiona. Efektem który Pani powiązała z tą sesją była zmiana w menstruacji. Do tej pory miesiączki były bardzo bolesne, wyłączające ją z funkcjonowania. Od tamtej pory są mniej bolesne i nie przeszkadzają w funkcjonowaniu.
Ćwiczenie 7. „podróż rybki” i praca z układem komorowym – To ćwiczenie polegało na przejściu naszą intencją przez cały układ komorowy jednocześnie zapraszając potencję i światło.
Układ komorowy mózgu to jamy które znajdują się wewnątrz mózgu i są pozostałością cewy nerwowej. Składa się z komór bocznych, komory trzeciej , wodociągu mózgu i komory czwartej. Przestrzenie te są wypełnione krążącym w nich płynem mózgowo-rdzeniowym, który się tam tworzy i z tamtąd jest rozprowadzany do przestrzeni podpajęczynówkowej. Układ ten odgrywa ważną rolę w rozwoju mózgu, jak i normalnej fizjologii mózgu w czasie życia osobniczego. Kształtując wnętrza mózgu, wspomaga tworzenie się nowych komórek nerwowych. Dodatkowo układ komorowy dostarcza substancje odżywcze do komórek nerwowych oraz usuwa zbędne metabolity.[7] Przechodząc przez środek mózgowia, ściany komór mają kontakt z wieloma bardzo ważnymi strukturami: Wzgórze, przysadka mózgowa, szyszynka, jadra nerwów czaszkowych. To w układzie komorowym według koncepcji terapii czaszkowo-krzyżowej drzemie potencja potrzebna do procesu samoleczenia. [8]
Tą sesję rozpoczęłyśmy od chwytu za ramiona. Po osadzeniu, ustaleniu zasobów, wynegocjowaniu kontaktu oczekiwałam na holistyczną zmianę. Po osiągnięciu holistycznej zmiany zmieniłam chwyt na podpotyliczny skierowałam uwagę na linię środka a następnie tuż nad otwór wielki na zbiornik płynu mózgowo rdzeniowego i zaprosiłam tam światełko. Przez otwór Meninge ( otwór łączący komorę czwartą z przeszłam do komory czwartej zaczęłam się tam rozglądać. Przestrzeń była jasna i wyraźna. Tylna ściana była różowa a przednia jasna i lśniąca. Dalej przeprowadziłam światełko przez ciasny kanał (wodociąg mózgu) , który wyglądał jak ciemna tuba do kolejnej trzeciej komory mózgu. Najpierw przyjrzeliśmy się szyszynce od której światło załamywało się i błyszczało jak od kryształu, dalej światełko podążało do góry i rozświetliło tryskające fontanny ze splotów naczyniówkowych. Obserwowałam też rozbłyski przemieszczające się wzdłuż nerwu wzrokowego. Kiedy zbliżyliśmy się do przedniej ściany 3 komory blisko blaszki krańcowej miejsce nerwu wzrokowego, dalej podążaliśmy w kierunku podwzgórza , przy bocznych ścianach zbliżyliśmy się do wzgórza. W całej komorze panował spokój, a klientka mówiła ,że czuje się jakby pływała w przepięknym lazurowym oceanie. Dalej podążaliśmy za naszym światełkiem przez kanalik Monro do lewej komory bocznej. Tam światełko poruszało się bez problemów było dużo przestrzeni dużo jasności. Oświetliliśmy wszystkie rogi , było jasno i przestrzennie, światło było klarowne jak czyste reflektory. Przeniosłam się do prawej komory bocznej, ruch światła był jakby z lekkim oporem jakby ruch odbywał się w takim gęstym płynie, światło było zamglone Klientka zrobiła się trochę niespokojna, wysłałam intencję o więcej jasności, więcej przestrzeni i klarowności. Musiałam odwołać się do zasobów i wyjść do lewej komory bocznej i dalej do komory 3 , ale nie było tam już tak spokojnie jak poprzednio. Poprosiłam o spokój i przestrzeń, poczekałam tam aż system się wyciszy i uspokoi. W tym miejscu zostawiłam światło i przeszłam do chwytu za stopy. Sesję zakończyłyśmy chwytem za stopy była to dla mnie trudna sesja ja czułam lekki dyskomfort. Klientka powiedziała, że w pewnym momencie odczuła kłujący ból w głowie po prawej stronie i jak było jej wcześniej błogo, tak momentalnie poczuła niepokój i WOSI ją wyciszyło, ale to juz nie był stan błogości tylko neutralny, ale była zrelaksowana, uśmiechnięta i przeciągnęła się na koniec. Natomiast wcześniej kiedy czuła się w przepięknym lazurowym oceanie a ja byłam wtedy w komorze 3 powiedziała ,że na pstryknięcie z wielkiego chaosu w głowie jej myśli się uporządkowały i nastąpiła jasność. Była przed trudną rozmową ze swoim szefem i stwierdziła, że teraz jest gotowa odbyć tą rozmowę i z tego co wiem odbyła się po jej myśli.
Ćwiczenie 8. Kolejne nasze spotkanie było w pełni świadome oczekiwań z jej strony i doskonale się zgrało z moim ćwiczeniem. Praca z polem brzusznym i jednym konkretnym narządem jamy brzusznej. Pani X wróciła z wakacji z innej strefy żywieniowej i trochę odezwały się jej problemy jelitowe. Czuła ciężkość w brzuchu i dyskomfort podczas jedzenia. Miała więc oczekiwania żeby „coś zrobić” z jej brzuchem. Ja miałam do przećwiczenia słuchanie jelit, żołądka i wątroby i pracę z jenym z tych narządów. Pasowało więc doskonale. Sesję rozpoczęłyśmy od chwytu z stopy. Ustaliłyśmy kontakt, zasoby i poczekałam na holistyczną zmianę. Następnie położyłam dłonie na brzuchu po obu stronach pępka słuchając ruchów jelita cienkiego. Ruch odbywał się tam spokojnie zgodnie z ruchem wskazówek zegara rozszerzał się, w drugą stronę zwężał. Włączyło się lekkie burczenie w brzuchu i delikatna błogość. Przeniosłam uwagę na okrężnicę, najpierw na wstępującą, poprzeczną i potem zstępującą. W każdym przypadku pod ręką czułam spokojny perystaltyczny ruch nie przykuwający mojej uwagi poza ciekawością. U Pani było słychać przyjemne burczenie i przelewanie się w brzuchu, oddech był spokojny a Pani lekko przysypiała. Następnie przełożyłam ręce na żołądek. Jedna ręka leżała z góry na żołądku na dolnych żebrach a druga od strony pleców. Tu początkowo była twardość i brak ruchu ale po chwili wszystko zaczęło spokojnie oddychać, pojawiła się miękkość i swobodne ruchy dośrodkowo do dołu i dobocznie do góry. Ponownie z ciekawością pozostałam tam chwilę. Następnie przeniosłam dłonie i uwagę na wątrobę. Wzmogło się burczenie i przelewanie w jelitach. Początkowo był bezruch więc cierpliwie zapraszałam przestrzeń i ruch. W pewnym momencie w okolicy woreczka żółciowego poczułyśmy w jednym momencie pstryknięcie jak wystrzał z korka od butelki i pojawił się ruch. Pani X powiedziała : „o to to! Jak mi lekko teraz.”
Zakończyłyśmy sesję w leżeniu na boku.
Nasza wspólna droga przez sesje ćwiczebne dobiega końca. Ja przez te sesje stałam się bardziej świadomym terapeutą i jestem wdzięczna, że towarzyszyła mi od początku mojej szkolnej drogi. Dzięki temu mogłam obserwować zmiany jakie zachodzą w klientce, jak zmienia się jej świadomość, postawa, sposób reagowania na trudne sytuacje i postawa ciała. Holistyczna zmiana – to oddaje w pełni zmiany jakie w niej zaszły na każdym poziomie.
Wnioski:
Natura leczy, lekarz sprawuje opiekę.
Paracelsus
Sesje ćwiczebne przede wszystkim mają przygotować terapeutę do pracy. Zapraszając klienta do ćwiczeń informujemy go ,że są to tylko ćwiczenia i nie powinien liczyć na efekty terapeutyczne. Klient jest w pełni tego świadomy i my również. Takie podejście daje nam poczucie komfortu. Pomimo tego że robiłyśmy sesje ćwiczebne nie skupiając się na konkretnych problemach klientki jej ciało i tak reagowało w tych miejscach gdzie był największy problem. Z sesji na sesję z coraz większą świadomością wchodzimy w procesy terapeutyczne. Taki sposób szkolenia przeprowadza nas za rękę przez trudny proces zdobywania terapeutycznej świadomości. Sesje ćwiczebne są bardzo ważne. Dają one poczucie pewności przyszłemu terapeucie. Kończąc szkolenie czuję się w pełni przygotowana do prowadzenia terapii. W trakcie szkolenia miałam okazję przedyskutować różne sytuacje, które działy się podczas spotkań na sesjach ćwiczebnych.
Pokazuje to też jak mądre jest nasze ciało. Dając mu odpowiednie wsparcie, ono samo wybiera sobie obszary , które chce „uleczyć”. Widać to na przykładzie mojej klientki, że pomimo tego, że zgodziła się na sesje ćwiczebne aby uspokoić myśli, emocje, znaleźć trochę wyciszenia, jej ciało poprowadziło nas w obszary, których się nie spodziewała. Zadałam jej pytanie : Jakie zmiany obserwowała pani u siebie w trakcie, po terapii i między sesjami ? Na które odpowiedziała „Same pozytywne zmiany. W trakcie terapii rozluźnienie mięśni (bardzo przyjemne uczucie), wyciszenie, poprawa nastroju, rozluźnienie jelit (przyjemne burczenie w brzuchu). Między sesjami: ustał ból biodra i głowy, borykam się z jelitem drażliwym, z czym nie mogłam sobie poradzić od ponad 10 lat, te sesje powodują, że dolegliwości minęły, komfort fizyczny i psychiczny znacznie mi się polepszył, powieka mi przestała drżeć, coraz częściej potrafię zapanować na nerwami, lepiej radzę sobie ze stresem.” Na pytanie dlaczego chce pani kontynuować tą terapię.
Bardzo pomaga mi ustabilizować myśli, emocje, zdecydowanie lepiej czuję się fizycznie. Mam znacznie lepszy nastrój. W końcu przestało boleć mnie biodro i nie mam problemów jelitowych.
Zmiany jakie ja zauważyłam w jej zachowaniu W rozmowie dużo luźniejsza postawa. Już nie przypomina zestresowanej uczennicy podczas odpowiedzi, postawa jest swobodna i pełna luzu. Na sesjach potrafi się wyciszać a nawet zasnąć i przeciągać się po zakończeniu sesji 🙂
Pokazuje to też mi, jako terapeucie, że wystarczy być tylko dobrym słuchaczem i towarzyszem podróży, a siły zdrowia drzemiące w naszym organizmie znajdą prawidłową drogę.
Joanna Kowalewska
Literatura:
- Kern Michael „Mądrość ciała czaszkowo – krzyżowe podejście do istoty zdrowia”; Virgo 2005
- Europejskie Centrum Terapii „Podręcznik Kurs terapii czaszkowo-krzyżowej w ujęciu biodynamicznym” seminarium 1-10
- https:// europejskiecentrumterapii.pl
- Gilchrist Roger ” Podstawy terapii czaszkowo-krzyżowej” Virgo 2011
- Prometeusz ” Atlas anatomii człowieka” t I-III ; MedFarm Wrocław
- Bochenek ” Anatomia człowieka” t.IV
[1] Kern Michael „Mądrość ciała czaszkowo-krzyżowe podejście do istoty zdrowia (8-11); Vigo 2005
[2]https:// www.europejskiecentrumterapii.pl/o-nas/
[3] Podręcznik kurs terapii czaszkowo-krzyżowej Seminarium1 ; Europejskie Centrum Terapii
[4] Kern Michael; Mądrość ciała czaszkowo-krzyżowe podejście do istoty zdrowia(44) ; Vigo 2005
[5] Podręcznik Kurs terapii czaszkowo-krzyżowej w ujęciu biodynamicznym seminarium 2 Europejskie Centrum Terapii
[6] Mądrość ciała ; Michael Kern ; Vigo 2005
[7] Bochenek „Anatomia człowieka” t.v
[8] Kern Michael „Mądrość ciała” Virgo 2005