Spis treści

  1. Początek…………………………………………………………………………………… 3
  2. Trzy pokolenia wspólnej historii……………………………………………………. 4
  3. Przekaz rodzinny……………………………………………………………………….. 6
  4. Eureka……………………………………………………………………………………… 8
  5. Uwalnianie……………………………………………………………………………… 10
  6. Zakończenie……………………………………………………………………………. 12
  7. Bibliografia…………………………………………………………………………….. 13

 

1.     POCZATEK

       Zapłodnienie jest początkiem naszego istnienia! Czy aby na pewno? Żyjemy w świecie, w którym naukowcom udało się sfotografować ten subtelny taniec komórki jajowej naszej mamy i plemnika ojca, moment zaiskrzenia gdy komórka jajowa otwiera się na przyjęcie plemnika. Tego najszybszego z milionów, który po długim i mozolnym wyścigu wdziera się do wnętrza jajeczka? Nic bardziej błędnego! Jaap Van Der Wal wskazuje na to, że nie ma tu mowa o siłowym wtargnięciu do wnętrza, raczej mówi o „chemii”, która pojawiła się dużo wcześniej. Komórka jajowa wydziela substancje chemiczne zmieniające plemnik , zaś w jej osłonie przejrzystej zachodzą procesy dzięki, którym możliwe będzie połączenie. 

W ten sposób tworzone są warunki chemiczne, pozwalające lub nie na dalsze procesy. A co się dzieje, gdy już osłonka przejrzysta jajeczka rozpuści się na tyle, by połączyć się z plemnikiem i pozwolić aby zawartość jego jądra dostała się do jej cytoplazmy? Czy wtedy powstaje nowe życie? Czy może dwa życia ze swoją historią, w przypadku komórki jajowej sięgającą dwóch pokoleń wstecz (o tym za chwilę) rozpoczynają nową przygodę w innej niż dotychczas istocie?  Prawie każdy z nas lubi fajerwerki, piękne pokazy sztucznych ogni z okazji Nowego Roku. Ale czy tylko chodzi o „nowy początek”, „nową jakość”, postanowienia noworoczne? A może to pamięć naszego ciała dochodzi do głosu? Może to ten wyjątkowy moment, gdy komórki naszych rodziców połączyły się i były „ fajerwerki”?  W 2016 roku naukowcy z Northwestern University z Chicago udało się sfilmować moment zapłodnienia. Zaobserwowany pod mikroskopem elektronowym moment poczęcia zdaje się być fluorescencyjnym pokazem fajerwerków. Pojawia się iskra jakby „rozpalająca” uwalniający się cynk.

Osteopata Dr William Garner Sutherlad już na początku XX wieku pisał o tajemniczej iskrze przejawiającej się w odkrytych przez niego rytmach płynu mózgowo-rdzeniowego będącego nośnikiem i ekspresją Oddechu Życia. Uważał ją za wewnętrzną siłę życiową organizmu, moc, w której zawarty jest podstawowy wzorzec zdrowia, w której obecny jest potężny czynnik regulujący organizm na poziomie komórki. To pionierskie podejście dr Sutherlanda legło u podstaw biodynamicznego podejścia w terapii czaszkowo-krzyżowej, gdzie uważa się że zdrowe funkcjonowanie ciała jest zdeterminowane przez zdolność Oddechu Życia do przywracania zdrowia, swobodnego przenikania ciała, wprowadzania równowagi i integracji na bardzo głębokim poziomie.

Zanim jednak zajmiemy się rozważaniami na temat sposobu w jaki Oddech Życia wpływa na uwalniania poblokowanych traum i emocji z ciała, przyjrzymy się jak to się dzieje, że w naszym ciele mieszkają nie tylko traumy, których doświadczyliśmy w naszym życiu, ale również, trudne doświadczenia, tragedie i niedokończone sprawy naszych rodziców, dziadków i pradziadków.

To fascynujące, że podczas sesji pokazują nam się obrazy z doświadczeń, których nie przeżyliśmy, coś sobie przypominamy z historii, które nie są nasze, albo przychodzą nam do głowy myśli nie wiemy czyje. Skąd to wszystko w naszej podświadomości? Czemu ciało nam to pokazuje? Jak możemy to uwolnić? Ufam, że wspólnie znajdziemy odpowiedzi.

2.     TRZY POKOLENIA WSPÓLNEJ HISTORII

 Czułem bardzo mocno, że jestem pod wpływem spraw i pytań, których nie załatwili i na które nie odpowiedzieli moi dziadkowie, rodzice i dalecy przodkowie. Często ma się wrażenie, że w rodzinie działa bezosobowa karma, która jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. I tak właśnie czułem, że muszę odpowiedzieć na pytania, które los postawił przed moimi przodkami i na które jak dotąd nikt nie dał odpowiedzi, lub ze muszę zamknąć albo przynajmniej kontynuować to, co zostało niedokończone. 

Carl Gustav Jung Wspomnienia, Sny, Myśli                                                                                                                

       Nasza obecność w naszej rodzinie nie zaczęła się z chwilą poczęcia! Jako niezapłodniona komórka jajowa w swojej najwcześniejszej formie biologicznej dzieliliśmy środowisko komórkowe z naszą mamą i babcią. Komórka blastyczna komórki jajowej z której powstaliśmy obecna była w ciele naszej mamy gdy babcia była z nią w piątym miesiącu ciąży. Zanim mama przyszła na świat, w jednym ciele obecne były trzy istoty ludzkie.

Wszystko czego doświadczała babcia, dobre czy złe przeżycia i emocje zapisane zostało w ciele trzech osób. Podobnie sytuacja wygląda w linii męskiej. Komórki blastyczne plemnika były obecne w ciele ojca na etapie życia płodowego. Jest jednak istotna biologiczna różnica w rozwoju komórki jajowej i plemnika. Organizm mężczyzny od okresu dojrzewania produkuje coraz to nowe plemniki, natomiast kobieta rodzi się z całym zapasem swoich komórek jajowych. Wszystkie one powstały w życiu płodowym jeszcze w łonie matki.

Odwieczny spór „geny czy wychowanie” nadal trwa. Wiemy dzisiaj, że materiał genetyczny przekazany nam przez rodziców w postaci 46 chromosomów to dopiero początek przygody zwanej życiem, a na naszą emocjonalność, psychikę, biologię ma wpływ to wszystko, co na zewnątrz nas. Biolog komórkowy Bruce Lipton podczas pracy naukowej na Uniwersytecie Stanforda w latach 1987-1992 udowodnił, że sygnały płynące ze środowiska, kiedy przenikają przez membranę komórki mają zdolność kontrolowania jej zachowania i fizjologii, co w następstwie może aktywować lub wyciszyć gen. Lipton uważa, że „emocje matki takie jak lęk, złość, miłość, nadzieja, mogą biochemicznie zmienić ekspresję genów jej potomstwa”. Podczas ciąży, matka razem z substancjami odżywczymi przekazuje dziecku uwolnione do krwi hormony i informacje wywołane przez przeżywane emocje. Te chemiczne sygnały aktywują receptory w komórkach wywołując lawinę zmian na poziomie fizjologicznym, behawioralnym, metabolicznym. Bruce Lipton wyjaśnia: „Kiedy hormony stresu przedostają się przez placentę(…), powodują napięcie naczyń krwionośnych w narządach i przepływ krwi na peryferiach, przygotowując płód na reakcję walki i ucieczki”. Oznacza to, że dziecko z takim zapisem komórkowym w podobnych sytuacjach zareaguje adekwatnie do pamięci komórkowej niesionej przez pokolenia I gdzie tu miejsce na wolna wolę, własne decyzje i wybory? Do czego tak się wyrywamy w okresie dojrzewania?

        W 2010 roku w „Biological Psychiatry” ukazał się artykuł na temat wpływu stresu prenatalnego na neurologiczny rozwój niemowląt. Eksperymentowi poddano kobiety w ciąży. 

W siedemnastym tygodniu od zapłodnienia,  125 kobietom zbadano poziom kortyzolu w wodach płodowych by ocenić poziom stresu. Następnie zbadano ich dzieci pod kątem rozwój.  Podczas badania w siedemnastym miesiącu życia, u ich dzieci stwierdzono nieprawidłowości w rozwoju poznawczym. W roku 2016 na podstawie przeglądu i analizy wcześniejszych badań Bowers i Yehunda wprowadzili pojęcie transmisji międzypokoleniowej. Twierdzą, że zmiany biologiczne w organizmach rodziców wywołane stresem wpływają bezpośrednio na potomstwo poprzez zmiany w gametach oraz środowisku wewnątrz macicy kobiety. U matek, które przeżyły traumę w dzieciństwie, stężenie kortykoliberyny (CRH) w łożysku pod koniec ciąży było o 25% większe w porównaniu z grupą kontrolną, którą stanowiły matki bez takich przeżyć. 

  Do niedawna uważano, że dziedziczenie odbywa się wyłącznie poprzez łańcuch chromosomów DNA. Dzisiaj wiemy, że chromosomalne DNA przekazywane przez rodziców odpowiedzialne za cechy fizyczne stanowi zaledwie 2% naszego DNA. Pozostałe 98% składa się z tzw niekodowanego DNA i jest odpowiedzialne za cechy emocjonalne, behawioralne i osobowościowe, które dziedziczymy. Jest ono wyjątkowo podatne na niekorzystne wpływy środowiskowe takie jak toksyny, stres, śmieciowe jedzenie. Co ciekawe Rachel Yehuda udowadnia pozytywny wpływ tego zjawiska na nasze życie. Uważa, że dotknięte zewnętrznym stresorem DNA ma mas przygotować do życia poza macicą matki, wyposażając nas w cechy potrzebne do przeżycia. Zmiany epigenetyczne mają przygotować nas do radzenia sobie z traumami, które dotknęły naszych przodków. Yehunda nazywa to ”odpornością na środowisko”. Z drugiej jednak strony, dziecko którego rodzic doświadczył wojny może na nagły hałas reagować paniczną ucieczką. Podczas wojny jest to stan wskazany jednak w czasie pokoju może powodować permanentny lęk i prowadzić do chorób o podłożu stresowym. Yehonda pisze: ”Jest coś w środowisku zewnętrznym, co wpływa na środowisko wewnętrzne i zanim zdążysz się zorientować zmienia się sposób funkcjonowania genu”. Co się zatem takiego dzieje?

Pojęcie „epigenetyki” zostało wprowadzone przez brytyjskiego biologa Conrada

Waddingtona w 1942 roku i oznaczało badanie procesów rozwojowych zachodzących pomiędzy genotypem i fenotypem. Brzmi to mało konkretnie, jednak wtedy jeszcze nie wiedziano czym konkretnie są geny i jak działają. Dopiero pod koniec XX. wieku epigenetyka stała się konkretnym, opartym na zdefiniowanych mechanizmach działem biologii molekularnej. 

Procesy epigenetyczne są grupą mechanizmów regulacji działania genów, jednego z najbardziej podstawowych aspektów genetyki. Funkcjonowanie genów ma charakter dynamiczny – większość z nich jest aktywowana lub hamowana. Najczęstszym mechanizmem epigenetycznym jest proces metylacji DNA. Blokuje on przyłączanie protein i hamuje tym ekspresję DNA. Metylacja może być dobra dla zdrowia jeżeli wpłynie na włączenie pozytywnych genów. 

Mark Wolynn pisze: „Badacze zauważyli, że trauma może wywołać nieregularność w metylacji DNA i tym samym wpłynąć na przekazanie kolejnym pokoleniom skłonności do problemów zdrowotnych i emocjonalnych”. Innym istotnym dla ekspresji genów mechanizmem epigenetycznych jest niekodująca molekuła RNA, zwana mikro-RNA. Podobnie jak w przypadku metylacji DNA, wywołane stresem nieregularności w jej poziomach mogą wpływać na ekspresję genów w następnych pokoleniach. Wśród genów reagujących na stres są jeszcze CRF1(receptor hormonu uwalniającego kortykotropinę) oraz CRF2.

3.     PRZEKAZ RODZINNY

 Wracają do wpływu środowiska zewnętrznego, ważne jest zwrócenie uwagi na dwa rodzaje przekazu rodzinnego, które często są ze sobą niespójne, czasami wręcz sprzeczne wobec siebie:

  • przekaz intergeneracyjny – zachodzący pomiędzy dwoma pokoleniami, których członkowie się znają
  • przekaz transgeneracyjny – wiążący się z przekazywaniem niedokończonych zadań trwających wiele pokoleń.

      Przekaz intergeneracyjny to jak wierzchołek góry lodowej, który widzimy. Wydaje nam się, że mamy i rozumiemy relacje z najbliższymi członkami rodziny, znamy ich historię, doświadczenia życiowe, wiemy jakie mają poglądy, o czym marzą i czego pragną. Poprzez kontakt werbalny i poza werbalny, otrzymujemy informacje co nam wolno a co nie. Intergeneracyjność definiuje wszystko, co za życia członków rodziny, zostaje przekazane między pokoleniami. Jak to działa pokarzę na przykładzie sesji terapeutycznej Terapii Czaszkowo-Krzyżowej w ujęciu Biodynamicznym.

Spotkanie

  Pani Ania, kobieta biznesu w branży filmowej, po czterdziestce, mężatka, jeden syn. Osoba świadoma swoich uczuć, pracująca z ciałem. Zgłosiła się na konsultację z podwyższonym poziomem cholesterolu, mówiąc, że u nich to rodzinne, bo tak samo ma jej 80 letni ojciec i nic nie pomaga. W Totalnej Biologii konfliktem, któremu się przyglądamy w takiej sytuacji jest poczucie osamotnienia, brak wsparcia od innych „ nie mogę na nikogo liczyć”, „ muszę poradzić sobie sama”. Intencją klientki było znalezienie odpowiedzi na pytanie co takiego wydarzyło się w życiu jej ojca, co ona niesie w swoim ciele. Rozpoczęłyśmy typową sesję terapii czaszkowo-krzyżowej w ujęciu biodynamicznym. Na początku stworzyłam bezpieczną przestrzeń terapeuta-klient, zadbałam o punkty podporu, wynegocjowałam kontakt z ciałem klientki, dałam czas by pole się osadziło. Bliżej wyjaśnię postępowanie gdy będę pisała więcej o podejściu biodynamicznym w terapii czaszkowo-krzyżowej. W tym miejscu chcę tylko pokazać, jak procesy zachodzące w ciele podczas sesji pomagają w uwolnieniu traum intergeneracyjnych. Rozpoczęłam prace od ramion. Utrzymując szerokie pole percepcji, intencją kierowałam się na Długi Pływ. Klientka była spokojna. Poczułam jak jej Linia Środkowa przesunięta lekko w prawo delikatnie wibruje na wysokości serca. Gdy ruch się wyciszył pokazało się mrowienie wokół ust przechodzące w zacisk. Poprosiłam klientkę by swoja uwagę i oddech skierowała do ciepłych bezpiecznych dłoni, które były zasobem podczas sesji. Zaprosiłam przestrzeń. Ciało klientki weszło w zaciszenie. Przełożyłam ręce pod potylicę klientki. Potylica jest takim „ schowkiem” na traumy. Wyczułam wyraźne poruszenie po prawej, męskiej stronie głowy. Strona ta była zaciśnięta i usztywniona. Poprawiłam punkty podporu, weszłam głębiej w osadzenie by ze swojego miejsca ciszy móc towarzyszyć klientce. Powoli ciało się wyciszało, a klientka uspokajała, w dłoniach czułam jak potylica „ mięknie” i wchodzi w zaciszenie. By zintegrować procesy, które zaszły poprosiłam klientkę o położenie się na boku. Położyłam jedną rękę na kości krzyżowej a drugą na potylicy obejmując w ten sposób początek i koniec drogi płynu mózgowo rdzeniowego. Po zakończonej sesji przyszła pora na refleksje. Klientka opowiadała o ukłuci na wysokości serca i mrowieniu ust przechodzącym w zacisk , myślach które się kłębiły wokół życia jej i jej ojca.

Zapytałam, czy jej tata miał problemy z pieniędzmi. Zaskoczona pytaniem opowiedziała, że oddał cały zgromadzony podczas życia majątek ( byli z mamą jednymi z lepszych architektów w Warszawie) swojemu przyjacielowi bo ten poprosił o pożyczkę i zaraz po tym zniknął. Mówiła też, że pochodził z bardzo biednej rodziny i że był tak chudy że nie wzięli go do wojska. Ciało pokazało nam historię, a totalna biologia pomogła rozwikłać zagadkę.  Jak na osobę z bardzo biednej rodziny tata klientki nie powinien rozdawać pieniędzy tylko raczej je usilnie gromadzić. Czemu rozdawał? Był też bardzo chudy co w Totalnej Biologii jest jednoznaczne z potrzebą ukrycia się, zniknięcia, braku woli życia.

Czemu nie chciał żyć? Co ma z tym wspólnego rozdawanie pieniędzy? I czemu klientka podczas sesji miała zaciśnięte usta?  Czego jej ojciec i jej ciało nie mogli przełknąć i czego powiedzieć w kontekście pieniędzy? Czego się bał ojciec i chciał zniknąć? Klientka słuchała tych pytań i nagle cichym głosem powiedziała: Dziadek był szabrownikiem!

I wszystko jasne! Syn rozdając pieniądze oddawał ludziom to, co jego ojciec zabierał! Nie mógł tego nikomu powiedzieć bo bał się o życie ojca (więzienie) ale też wstydził się go, więc chciał być niewidoczny dla świata. To wszystko zostało zapisane w komórkach córki, która chcąc pomóc ojcu w misji, pilnowała przez całe życie jego wydatków. Obie z klientką byłyśmy zaskoczone jak ciało znajduje sposoby by opowiedzieć historię i dłużej jej nie nieść.

    W tym miejscu jeszcze na chwilę wróćmy do teorii. Teraz parę słów o przekazie transgeneracyjny stanowiącym pozostałą, ukrytą część góry lodowej , do której nie mamy dostępu. Stanowi on podstawę, tego co widzimy pod postacią wierzchołka. Nie wiemy jak głęboko sięga, na jaką szerokość się rozkłada, co w sobie zawiera. Czy jest niebezpieczna, czy może ukrywa skarby? Skrzywdzi nas gdy się zbliżymy, czy może zaspokoi nasze najgłębsze pragnienia? Ale jedno jest pewne! To ona stanowi fundament tego na czym budujemy. Zawiera informacje, których nie jesteśmy świadomi, a które warunkują nasze decyzje, są naszymi przekonaniami, prawdami, w które wierzymy i uważamy za własne. I tak z pokolenia na pokolenie, z ojca na syna, z matki na córkę. Im trudniejsze wydarzenie było ukrywane, tym mocniej ujawnia się w następnych pokoleniach. Niedokończone, zapomniane, wyparte…..i co dalej? Jak wiele lat członkowie rodu mają przerzucać się tym ”gorącym kartoflem”? Co zrobić? Kogo poświęcić? Czy można tą passę zakończyć? Podomykać niezakończone sprawy? Zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy? Jeśli uda nam się dotrzeć do informacji o wydarzeniach, poznamy je, to co dalej? Pisałam już o tym jak wydarzenia zapisują się w ciele, w pojedynczej komórce. Jak uwolnić ciało?

4.     Eureka

        W latach 60. Henry Harlow przeprowadził eksperyment na małych rezusach. Oddzielił małpki od ich matek. Zaprojektował dwie matki zastępcze. Pierwsza była zrobiona z drutu i miała butelkę z mlekiem, druga nie miała pożywienia ale za to została owinięta miękką tkaniną. Co zaobserwował? Małpiątka częściej wybierały miękką matkę, do której mogły się przytulić.

Amerykański badacz Ashley Montagu, pisze, „że pierwsze podstawowe poczucie bezpieczeństwa buduje się między matką a dzieckiem poprzez dotyk”. Dotyk, który daje poczucie bezpieczeństwa, wycisza, uspokaja, jest gwarantem przeżycia. Jego prace otworzyły drzwi do nowej komplementarnej koncepcji psychosomatyki: 

Podstawową sprawą dla dobrostanu jest kontakt poprzez dotyk.

        Od momentu poczęcia jesteśmy przywiązani do matki, dosłownie i w przenośni. Zapłodnione jajeczko zagnieżdża się w macicy, otulone czułym dotykiem tkanek wewnątrz niej, dotykane obmywającymi je wodami płodowymi. Istnieje w czułych objęciach ciała swojej mamy. Jest bezpieczne. Ma stworzone idealne warunki do tego, by rozpocząć swoją misję. Skąd wie co robić dalej? Które z komórek mają być sercem, a które stopami? Czy żeby być całością trzeba się najpierw podzielić? Co prawda nie jest samo! Jest mama. W dzień i w nocy. Dzieli się wszystkim. Jedzeniem, radością i smutkiem, wszystkim co wie, co umie, czego doświadcza. Każda substancja, każdy hormon, każda toksyna obecna w jej krwi poprzez pępowinę dociera do rozwijającego się dziecka. I tak całe 9 miesięcy razem. Gdy już doświadczą porodu, trudnego dla obu stron, nadal są razem. Mama karmi swoje maleństwo tuląc do piersi. Potem podtrzymuje przy stawianiu pierwszych kroków, tuli po upadkach, „lepi” złamane serce. Ta relacja jest warunkiem istnienia, jest kluczowa dla rozwoju i przetrwania. Dziecko w ten sposób uczy się nawiązywania relacji z innymi, szuka bliskości, uczy się komunikacji. To podstawa relacji społecznych, fundament w życiu. Jeśli wykształci stabilne i bezpieczne relacje społeczne, jego dalszy rozwój przebiega w zdrowy sposób. 

Podczas pierwszych kilku lat życia mózg dziecka szybko rośnie tworząc nowe ścieżki neuronalne odpowiedzialne za późniejsze interakcje ze środowiskiem. Ważne jest by podczas tego procesu, w kluczowych momentach rozwoju, dziecko doświadczało wsparcia zewnętrznego środowiska, właściwych emocji i informacji zwrotnych, przeciwnym razie rozwój może ulec dysfunkcjom.       W Biodynamicznym podejściu terapeuta czaszkowo-krzyżowy proponuje relacyjny dotyk. Proponuje ciału klienta powrót do tego miejsca i czasu, gdzie wszystko się zaczęło. Do tego poczucia bezpieczeństwa, słuchania bez oceny, w pełnej akceptacji, do towarzyszenia bez żadnych wymagań. To jest to miejsce gdzie ciało powraca do zdrowia, które jest w nim.

Zauważa tą wrodzoną inteligencję, wrodzoną siłę, tę iskrę od której się wszystko zaczęło.

 Co to takiego?

Gdy połączą się ze sobą komórka jajowa i plemnikiem nastaje cisza. Trwają tak, w życiodajnym uścisku, w bezruchu, w ciszy! Jakby kontemplowali cud tworzenia. W tej ciszy obecna jest pełnia, jest początek i koniec, w niej wyraża się zdrowie, w niej obecna jest inteligencja, siła do działania, w niej wzbiera potencja by dać impuls do życia.

Czym jest owa iskra będąca na początku i odchodząca ostatnia z ciała człowieka?                  Dr William G. Sutherland nazwał ją Oddechem Życia i pokazał jak przejawia się w odkrytych przez niego rytmach. Uważał, że nośnikiem jej jest płyn mózgowo-rdzeniowy wyrażający się w fazie wdechu i wydechu, ruchu odbywającego się wzdłuż linii środkowej ciała. Odkrył, że jest to niezależny od woli „oddech” tkankowy, od którego zależy życie i zdrowie człowieka. Wprowadza harmonię i rozwój w ciele, jest podstawowym wzorcem zdrowia. 

Machael Kern pisze: „Przejaw Oddechu Życia na poziomie komórkowym jest warunkiem niezbędnym do utrzymania zdrowia. Gdy ulegnie ona zastojowi lub ograniczeniu, ta podstawowa zasada regulacyjna może zostać zahamowana, co znajdzie swoje odbicie w upośledzeniu stanu zdrowia. Głównym celem terapii czaszkowo-krzyżowej jest wzmacnianie rytmicznych przejawów zdrowia”.

Oddech Życia przejawia się w ciele jako pulsacja i wyraża się w trzech różnych rytmach zwanych pływami. Wyróżniamy: Rytmiczny Impuls Czaszkowy, Średni Pływ i Długi Pływ. Te obecne w ciele pływy Dr Sutherland nazwał Pierwotnym Oddychaniem, porządkującym pracę ciała i wyrażającym zdrowie. Obok Pierwotnego Oddychania przejawem Oddechu Życia jest Dynamiczna Cisza.

       Jak pisze F. Sills „Oddech Życia wyrasta z głębokiej ciszy, która leży u podstaw wszelkich form. W przeciwieństwie do fali, którą generuje, nie ma rytmu lecz jest sercem wszystkich pływów” 

      I tak pracuje terapeuta Biodynamiczny- w ciszy. To ta sama cisza, która uobecniła się po zapłodnieniu, cisza z której wyłoniła się Inteligencja ciała kierująca całym procesem rozwoju. Z tej ciszy wyłoniło się zdrowie, to w niej zachodzą procesy zdrowienia, to ona wskazuje drogę do zdrowia i za nią podąża terapeuta. To ona wie! Terapeuci dostrajają się do ciszy, słuchają jej. Towarzyszą klientowi w obecności, która nie ocenia, nie poucza, która „ nie wie”! Po prostu są, w polu relacyjnym gdzie dając klientowi poczucie bezpieczeństwa, swoje „bycie w ciele”, swój spokój, swoje zrozumienie.

Dostrajając się do wewnętrznej ciszy, osadzony głęboko w sobie terapeuta, dostraja się do biodynamicznych sił życiowych, do sił obecnych w nim, w kliencie i w naturze. Świat jest pełen harmonii i równowagi. Rezonuje z nami, pokazuje drogę do wewnątrz siebie, do odnalezienia pierwotnej równowagi, dostrojenia się do Oddechu Życia a przez to do odnalezienia Matrycy Zdrowia. To tu przypominamy ciału jak wygląda zdrowie, tu zachodzą i reorganizują się procesy, tu odnajdujemy zasoby, które pomagają w życiu, dają siłę i odwagę by podejmować wyzwania, by robić to co wydaje się być niemożliwe, by szukać w swoim ciele wzorów zdrowia.

W czasie terapii, ciało klienta przypomina sobie czym jest odpoczynek, relaks. Doświadcza go, wie jak szukać i gdzie znaleźć. I chce więcej. Wie, że jest to możliwe, że ciało ma warunki do tego by odnaleźć w sobie zdrowie, równowagę, spokój, siłę, energię. To wszystko w nim jest! I tego doświadczają klienci na sesja terapii czaszkowo-krzyżowej. Kiedy człowiek wie, że coś posiada, ale nie wie „gdzie położył” to doświadcza „zagubienia” a nie „braku”, a to coś zupełnie różnego.

Zdrowie jest w naszym ciele, zapisane od momentu poczęcia. Ciało jest mądre, ciało wie, ciało pokazuje, często „wrzeszczy” byśmy je zauważali, uwolnili. To wszystko po to by nam było lekko, byśmy nie nieśli zablokowanych traum naszych przodków, byśmy nie przekazywali „tego gorącego kartofla” naszym dzieciom. Co możemy zrobić? Słuchać ciała! Teraz jest trochę łatwiej. Jest moda na pracę z ciałem, uwalnianie, dbanie i dużo wokół tego hałasu. A zdrowienie odbywa się w ciszy w czuciu.

5.     Uwalnianie

      Chcę teraz pokazać na przykładzie mojej pracy w gabinecie, jak fenomenalnym narzędziem do uwalniania ciała jest terapia czaszkowo-krzyżowa w ujęciu biodynamicznym. Opiszę przygodę jakiej doświadczyła moja klient, a w której z wdzięcznością jej towarzyszyłam. Będziemy mieli wyjątkową możliwość zobaczenia, jak ciało komunikuje się z nami, co nam pokazuje, jakie jest w tym delikatne i subtelne, jakiego języka używa i jak doskonale wie jak nas poprowadzić. Piszę nas, bo prowadzone byłyśmy obie, poprzez mądrość ciała klientki, które wiedziało czego chce i jasno nam to komunikowało. Ale też poprzez mądrość mojego ciało, będącego w obecności w ciszy w towarzyszeniu drugiej osobie. To cudowne być świadkiem jak nasze ciała potrafią się komunikować, dostrajać do swojej Matrycy Zdrowia, do Oddechu Życia, do tych wszystkich sił witalnych obecnych nie tylko w środku lecz i na zewnątrz, do natury, do istnienia i do siebie wzajemnie, by móc w pełni korzystać z informacji obecnych w polu. By korzystając z wewnętrznych i zewnętrznych zasobów odkrywać drogę do zdrowia, rozwoju, samoświadomości i większego zrozumienia świata, tego naszego wewnętrznego i tego na zewnątrz. Bo czymże innym jesteśmy niż „ kroplą w ocenie i i oceanem w kropli”

   Studium przypadku

 „Nie oczekuj niczego, bądź gotowy na wszystko.”

  Żeby szerzej nakreślić, chociaż w znikomym procencie, paletę możliwości jakie daje ciału terapia czaszkowo-krzyżowa, opisze pracę z panią Anią. Poznaliśmy już ją, gdy przedstawiłam doświadczenie sesji, na którą się zgłosiła z problemem wysokiego cholesterolu z kontekście jak się później okazało przekazu inergeneracyjnego. 

Spotkanie 1

Na pierwsze spotkanie pani Ania przyszła pełna entuzjazmu i chęci sprawdzenia co jeszcze, a wtedy dużo już ze sobą pracowała, ma do odkrycia i uwolnienia. Wyraziła też ochotę, o ile ciało pokaże, pracy z blokadami rodowym.

Po rytuałach kontaktu (punkty podporu, granice, pole relacyjne, przestrzeń, neutralność), zapytałam o zasoby ( takie miejsce w ciele, które tu i teraz ma się dobrze, „ jest szczęśliwe „ i spokojne). Dla klientki były to stopy, które stabilnie utrzymują ją z kontakcie z ziemią. Poprosiłam by spokojnie oddychała, mając na uwadze stopy i by oddech wysyłała z wdzięcznością do nich. Zadbałam o swoje punkty podporu, osadzenie, ustaliłam swój zasób, było to serce i z tego miejsca byłam gotowa towarzyszyć klientce. Ukierunkowałam swoja uwagę na pierwotny oddech i jego subtelne, rytmiczne ruchy. Czekałam na głos ciała, od czego chce zacząć? Pokazało się dno miednicy czyli jedna z trzech poprzecznych przepon obok przepony oddechowej i górnego otworu klatki piersiowej. Położyłam jedna rękę pod kością krzyżową klientki, drugą na dolnej części brzucha skierowaną w kierunku spojenia łonowego. Zaprosiłam osadzenie w stanie równowagi i słuchałam. Kość krzyżowa odpowiedziała niemal natychmiast. Rozłożyła się miękko na mojej dłoni, kilkoma ruchami na boki poprawiając sobie przestrzeń. To było niesamowite uczucie jakby dziecka wtulającego się w ramiona. Obie byłyśmy wdzięczne za to odczucie i jednocześnie zaskoczone doznaniem. Kość się ułożyła i nastała cisza.  Pokazało się jednak coś jeszcze. Ogromna „czarna dziura” , jakaś niekończąca się otchłań pod druga dłonią. Zaskakujące dla mnie było to pokazanie się niemal jednocześnie „tulącego” się dziecka i rozpaczy. Zapytałam klientkę o jej doznania w ciele. Czuła pustkę w brzuchu. Przyznała też, że zanim urodziła swojego syna dokonała aborcji, jej mama również przed urodzeniem jej, miała trzy aborcje. Poprosiłam by skierowała swoja u wagę na zasób jakim były jej stabilne, twardo stojące na ziemi stopy. Ciało powoli się wyciszało. Po kilku minutach poczułam ruch na wysokości lewego jajnika, był chaotyczny i niespokojny, jakby dopominał się uwagi. Klientka też to poczuła. Zaprosiłam w to miejsce przestrzeń, skoro się tak „rozpycha” i spowolnienie. Gdy lewy jajnik „zaspokoił swoja potrzebę uwagi”, po chwili wyczuwalnej równowagi w tkankach brzucha, przeszłam do ułożenia dłoni pod przeponą oddechową (dolna część żeber, dłonie góra/dół ). Klientka zaczęła się niespokojnie kręcić na łóżku, nerwowo przełykać ślinę i po chwili dławić nią.

Poprosiłam, by otworzyła oczy, rozejrzała się po gabinecie i opowiedziała co się stało. Zaczęła opowiadać: Przypomniała sobie, jak w dzieciństwie jeżdżąc z ojcem samochodem przez most uchylała drzwi. Ojciec na nią krzyczał, że nie wolno, że wypadnie, ale ona nie potrafiła inaczej. Czuła się bezpieczniej, gdy drzwi były uchylone. Mówiła, że jeśli wpadną do wody, to muszą mieć jak wyjść. Skąd wziął się ten lęk? Kiedy się pojawił i dlaczego? Okazała się, że ojciec klientki w wieku 7 lat kąpiąc się z kolegami w rzece, uwaga, pod mostem, zaplątał się łańcuszkiem, który miał na szyi w zarośla i zaczął się topić. Pomogli mu koledzy. Kiedy klientka pierwszy raz otworzyła drzwi samochodu jadąc przez most?…….w wieku 7 lat. Podziękowałam klientce za to, że chciała się podzielić swoja historią. Położyłam jej na zakończenie sesji ręce na ramionach wyciszając system, byśmy mogły bezpiecznie zakończyć sesję.

Spotkanie 2

 Gdy spotkałyśmy się na kolejnej sesji , klientka z przejęciem opowiadała dalsze przygody lewego jajnika. Okazuje się, o czym wcześniej nie mówiła, że od wielu lat doświadcza chronicznego bólu lewego jajnika, który po naszym pierwszym spotkaniu, ustąpił! Druga dobra wiadomość jest taka, że od trzech lat nie miesiączkowała, a tu proszę niespodzianka pojawił się okres. Z otwartością na to, co może się zadziać rozpoczęłyśmy sesję. Oczywiście początek to rytuały kontaktu, osadzenie, wszystkie procesy o których pisałam przy pierwszej sesji. Klientka była spokojna, zrelaksowana. Wyczuwałam rytmiczny ruch płynu mózgowo rdzeniowego. Czekałam co się pokaże. 

 Gdy trzymałam ręce pod potylicą, pojawił się niespokojny ruch skierowany w każdą stronę, i idący za nim niepokój w ciele klientki. Czuła, jakbym ją stukała opuszkami palców w głowę. Pokazał się obraz z dzieciństwa, jak ojciec stukał ją i młodszą siostrę palcem wskazującym w głowę tłumacząc im coś. Mówiąc mi o tym, pani Ania była silnie wzburzona. Pamiętała, jak w pierwszej sesji w momencie niepokoju kierowała się do zasobu w ciele. Nie czekając na mnie powiedziała: to ja sobie pooddycham do dłoni, bo one dzisiaj są fajne” Zaprosiłam spowolnienie i zaciszenie. Powoli nabierałam poczucia równowagi w ciele klientki, uspokajało się. W ciągu kolejnych minut sesji pojawił się jeszcze raz niepokój w ciele. Miałam poczucie zesztywnienia i kurczenia się. Ciało klientki zareagowało w ten sposób na dźwięk który usłyszała. Był to piskliwy głos, jakby dziewczynki 10-12 lat. Dość szybko efekt minął. Zaprosiłam zaciszenie. Ciało przyjęło zaproszenie. Zakończyłyśmy sesję.

Po sesji wróciłyśmy do rozmowy o dźwięku, który klientka słyszała. Porównała go do odgłosów podczas stosunku seksualnego. Zdziwiło mnie to i zapytałam, czy dobrze pamiętam, że dziewczynka była bardzo młoda. Pani Ania potwierdziła i ze smutkiem przyznała, że to był chyba gwałt. Podczas naszej rozmowy, klientkę silnie zaczęła boleć lewa górna siódemka. W Totalnej Biologii zęby siódemki symbolizują rodzeństwo rodziców: wujów ciotki, lub rodziców chrzestnych. Ponieważ miałyśmy do czynienia z lewą stroną ciała, chodziło o kobietę od strony mamy. Co się okazało. Ciotka klientki (siostra rodzona mamy) była jako mała dziewczynka molestowana przez starszego o wiele lat syna sąsiadów.

6.     Zakończenie

Celem tej pracy było pokazania, jak Terapia Czaszkowo-Krzyżowa w ujęciu Biodynamicznym otwiera nowe furtki w pracy z ciałem. Jest wiele statystyk naukowych pokazujących z jakimi problemami zdrowotnymi możemy pracować stosując terapię czaszkowo-krzyżową. Jakie efekty osiągamy pracując z bólem, bólem chronicznym, jak możemy wpłynąć na poprawę jakości życia ludzi nieuleczalnie chorych, dzieci z zaburzeniami rozwoju. Terapia Cranio jest dla wszystkich, ponieważ jest bezpieczna. A bezpieczna jest dlatego, że to ciało klienta prowadzi proces leczenia. Terapeuta dostraja się do Oddechu Życia i podąża za wrodzonym planem leczenia. Terapeuta siada do sesji mając w sobie „ Nie wiem”. Nie wiem gdzie położę ręce, nie wiem jak będę pracował, nie wiem co dolega mojemu klientowi . Ciało wie! Wrodzony plan leczenia prowadzi. Dostrajamy się do wewnętrznej mądrości ciała i za nią podążamy. Oczywiście nie oznacza to, że nie ma wiedzy! Wierzcie mi mamy pokaźną! Oznacza to, ni mniej ni więcej tylko i aż POKORĘ. Uznanie i dostrojenie się do Mądrości większej od nas.

Chciałam w tej pracy pokazać jak Oddech Życia prowadzi klienta i terapeutę do odkrycia tego co głębiej. Jak zapuszcza się w meandry podświadomości i pokazuje to, co przed świadomością zakryte. To czego świadomość nie wiem, nie rozumie, nie poznała. Jak za pomocą obrazów, dźwięków, poruszenia tkanek, płynów, odczuć, odkrywa to, co zamknięte w komórce, to co obciąża, blokuje, nie pozwala na pełny, głęboki oddech – Oddech Życia. To fascynujące co wie, potrafi i rozumie, nasze ciało. Jaka głęboka mądrość i niepojęta siła dopełnione odwieczną Inteligencją towarzyszą nam od poczęcia do śmierci. Od poczęcia czy wcześniej? Z tym pytaniem chce was teraz zostawić. Ufam, że wasze ciało znajdzie sposób by pokazać wam odpowiedź. ONO TO WIE !

Agnieszka Kopańska

Bibliografia

  1. Anne Anceline Schutzenberger; Psychogenealogia w praktyce; Virgo 2017
  2. Agnieszka Seremak -Mrozikiewicz, Mechanizmy modulacji epigenetycznej w procesie modulowania wewnątrzmacicznego; Ginekologia i Perinatologia Praktyczna 2016 tom 1, nr 2, strony 66–72
  3. https://www.zblyskiemwoku.pl/Bowers, M. E., Yehuda, R. (2016). Intergenerational Transmission of Stress in Humans. Neuropsychopharmacology, 1, 232–44.
  4. Franklyn Sills „Foundations in Craniosacral Biodynamics” Volume One; North Atlantic Books 2011
  5. Giorgia Milne; Biodynamic Cranial Touch „Stillness Touch” Initiatory Course 2020; notatki własne
  6. Jaap van der Wal „Embryo In Us”; notatki z wykładów, 2021
  7. Joachim Baumer; Pamięć Komórkowa naszego ciała; Vital 2019
  8. Jośko-Ochojska, J. (2016). Traumatyczne przeżycia matki ciężarnej a zdrowie jej dziecka. Dziecko Krzywdzone. Teoria, badania, praktyka, 15(3).
  9. Mark Wolynn; Nie zaczęło się od ciebie; Wydawnictwo Czarna Owca 2019
  10. Michael Kern; Mądrość ciała; Virgo; 2008
  11. Yehuda, R. (2002). Current status of cortisol findings in post-traumatic stress disorde Psychiatr Clin North Am, 25, 341–368.

 

Internet: 

https://genetyka.bio/epigenetykamiedzynaukaasensacja/  prof. Paweł Golik „Epigenetyka – między nauka a sensacją”