1. Wstęp.
  2. Kilka słów o terapii czaszkowo-krzyżowej w podejściu biodynamicznym.
  3. Czym jest dla mnie BHP w pracy terapeuty TCK?
  4. Przede wszystkim dbam o siebie- ciało, umysł, dusza, higiena emocjonalna w codziennym życiu terapeuty.
  5. BHP podczas sesji TCK:
  • Zasoby terapeuty i klienta,
  • Rytuał kontaktu,
  • Szacunek do granic terapeuty i klienta,
  • Obecność terapeutyczna,
  • Świadomy dotyk,
  • Moc intencji,
  • Rozmowa z klientem, “verbal skills”.
  1. Przestrzeń, w której praktykuję.
  2. Okiem terapeutów TCK- doświadczenie nauczycieli najcenniejszą wskazówką.
  3. Zakończenie.

1. Wstęp.

Drogi czytelniku (terapeuto, przyszły terapeuto)!

Czy zastanawiałeś się kiedyś czym tak naprawdę jest dla ciebie BHP w pracy z drugim człowiekiem? W jaki sposób zachowujesz zasady bezpieczeństwa i higieny pracy w swojej codziennej praktyce ? Czy zdarza się Tobie zapominać o sobie pomagając innym? Te pytania od dawna chodzą mi po głowie, dlatego temat pracy zaliczeniowej przyszedł do mnie od razu. Żyjemy w bardzo ciekawych czasach. Komunikacja z ludźmi na całym świecie nigdy nie była tak prosta, a wszelka wiedza tak łatwo dostępna. Na wyciągnięcie ręki mamy przeróżnych nauczycieli, “couchów”, przewodników duchowych, “znawców tematu”,itp.  Duchowość i rozwój osobisty ogromnie zyskały na popularności. Coraz więcej ludzi chce się rozwijać w tematyce szeroko pojętej pracy rozwojowej z ludźmi, jednocześnie chcąc nieść pomoc innym. Niezliczone ilości kursów online, wywiadów, webinarów, warsztatów są zdecydowanie wizytówką naszych czasów. Dodatkowo ludzie zaczynają szukać pomocy w internecie, coraz częściej ze swoimi problemami trafiają do specjalistów.   

Warto zachować przytomność umysłu w tym wszystkim i odpowiedzieć sobie na pytanie: Jak pomagać innym z serca, ale z głową? Znana zasada etyczna “Primum non nocere” dla mnie nabiera nowego znaczenia. Moim zdaniem w pracy terapeutycznej przede wszystkim nie należy szkodzić sobie i innym.  Jakże to jest dla mnie istotne zagadnienie.  W tej pracy dzielę się z Tobą drogi czytelniku, moimi osobistymi przemyśleniami na temat zasad BHP w pracy i w codziennym życiu terapeuty.  Opowiem na czym polega wyjątkowość terapii czaszkowo- krzyżowej w ujęciu biodynamicznym zaznaczając jej główne pryncypia leczenia i bezpieczeństwo stosowania. Zwrócę uwagę jak dbać o siebie z miłością i jak cudownie to przekłada się na praktykę w gabinecie. Opiszę BHP podczas sesji TCK oraz jak wygląda moja przestrzeń do pracy. Na koniec mały bonus- cenne wskazówki BHP doświadczonych terapeutów-nauczycieli Cranio. 

Kilka słów o terapii czaszkowo-krzyżowej w podejściu biodynamicznym.

Biodynamiczna terapia czaszkowo-krzyżowa reprezentuje holistyczny model podejścia do zdrowia. Jest to całościowe rozumienie “uzdrawiania”- wszystko jest ze sobą połączone i wzajemnie na siebie oddziałuje. Medycyna holistyczna zakłada, że organizm człowieka to nie tylko układy i narządy, ale całość biorąca pod uwagę inne wymiary jego życia. Poza sferą fizyczną (funkcjonowaniem ciała) zwraca uwagę na istotę sfery psychicznej (emocje, podejście do życia, świadomość), społecznej (kontakty międzyludzkie i umiejętność odnalezienia się w środowisku) oraz sfery duchowej (uznanie istnienia “ sił wyższych”, duszy, poszukiwanie sensu życia człowieka). Zdrowie można definiować jako równowagę, harmonię pomiędzy wszystkimi wyżej wymienionymi czynnikami. Medycyna holistyczna angażuje pacjenta do “leczenia”. Edukuje o ważności wielopłaszczyznowej troski o siebie. Indywidualne podejście do każdego człowieka jest kluczowe.

Terapia czaszkowo-krzyżowa w podejściu biodynamicznym to bezpieczna, delikatna terapia manualna bazująca na subtelnym dotyku terapeuty. Taka łagodna forma kontaktu jest warunkiem  dla wyczucia mechanizmu wyrażającego pierwotne oddychanie. “Terapeuta wsłuchuje się w rytm czaszkowy, zwany Oddechem Życia, trzeci niezależny rytm w naszym ciele, poza oddechem płucnym i pulsem. Jest on bardzo charakterystyczny, odbiera się go jako przypływ i odpływ, podobnie jak fale morza. Ma on swoją jakość, moc i amplitudę. Terapeuta sprawdza gdzie w naszym ciele występują zaburzenia Oddechu Życia i zaprasza organizm do ich regulacji stosując konkretne układy/chwyty terapeutyczne.”cyt. joannaczarny.pl [10]

W nas jest wszystko, co jest potrzebne, żeby się uzdrowić. “W biodynamicznej gałęzi terapii czaszkowo-krzyżowej kładzie się nacisk na pracę z podstawowymi siłami zarządzającymi naszym funkcjonowaniem”. cyt. Michael Kern [2]

Istnieje część nas, która jest całkowicie doskonała. Gdy podejdziemy do sesji z taką właśnie świadomością to nasza praca nabiera mocy. W każdym człowieku jest głęboka inteligencja, która dokładnie wie, jak leczyć (wrodzony plan leczenia- indywidualny dla każdej istoty). Wszystkie procesy zachodzące w żywym organizmie to ciągły ruch. Ciało jest odnawiane i wciąż budowane na nowo. Według podejścia biodynamicznego w płynie mózgowo-rdzeniowym zapisany jest wzorzec naszego zdrowia. Istotą terapii jest nadanie impulsu do samouzdrowienia i powrotu do naturalnej homeostazy. Jest to możliwe dzięki kreowaniu podczas sesji Cranio bezpiecznej przestrzeni dla relacji terapeutycznej opartej na świadomej obecności, akceptacji, neutralności i otwartości na klienta.

3. Czym jest dla mnie BHP w pracy terapeuty TCK?

Każdy pracownik rozpoczyna swoją przygodę w nowym miejscu pracy od szkolenia BHP. Poznaje szereg zasad określających jak bezpiecznie i higienicznie wykonywać swoje zadania. Pojęcie higieny zostało zaczerpnięte od greckiego słowa hygieinos i oznacza zdrowie. Czyli po prostu pracować tak, aby zachować zdrowie. Zapoznanie się z zasadami zachowania bezpieczeństwa w pracy z drugim człowiekiem, ogólnymi regułami postępowania podczas sesji oraz zagadnienia etyczne- uważam za kluczowe, od tego trzeba rozpocząć swoje działania w niesieniu pomocy innym. Temat BHP jest dla mnie wielowymiarowy. Dotyczy troski o siebie na poziomie ciała, emocji i umysłu z uwzględnieniem nadrzędnej roli duszy. To regularne zwiększanie własnych zasobów, zbalansowana praca rozwojowa, własne spotkania terapeutyczne, regularne superwizje. To przestrzeń, w której praktykuję oraz przede wszystkim narzędzia, po które sięgam podczas sesji cranio. Rozwinę te zagadnienia w dalszej części pracy.

Czym dla mnie jest BHP w pracy terapeuty? To przede wszystkim samoświadomość. Uważność na siebie przede wszystkim i na drugiego człowieka z poszanowaniem granic. Szacunek do granic “terytorium” osoby w szerokim kontekście (codzienne życie), jak i podczas spotkania w gabinecie. Zgoda klienta na mój dotyk, na obecność w jego polu energetycznym. BHP to akceptacja w wrażliwości i otwartości na to ile klient jest gotów przyjąć od terapeuty w danym momencie.

BHP to wolność. Danie klientowi możliwości wyboru czy i kiedy wróci do mnie na sesję. To on wyczuje odpowiedni moment, przyjdzie gotowość to sam zadzwoni umówić się na kolejne spotkanie. A może będzie brak chęci kontaktu i to też jest ok. Bez narzucania ilości sesji. W pełnej dowolności decyzji klienta. BHP to świadomość tego w czym jestem kompetentna, a w czym nie. Budowanie bazy specjalistów, do których mogę odesłać klientów, mogę podać ewentualne alternatywy, innych przedstawicieli medycyny naturalnej (masaże, Medycyna Chińska- akupunktura, osteopatia, Ajurweda, itp.). Daję wolność i pozostawiam odpowiedzialność za siebie klientowi, to on wybiera osobę,  która jest dla niego odpowiednia na dany moment.

BHP  to dojrzałość emocjonalna, odpowiedzialność i przede wszystkim pokora. Pokora do swoich umiejętności i całości swojej istoty. Można się spotkać z sytuacjami, gdzie w życiu terapeuty dochodzi do zatracenia się w pracy. Na przykład nadmierna chęć niesienia pomocy. Często dzieje się tak, gdy praktyk zaczyna widzieć w kliencie podobieństwo przypadków z bliskiego otoczenia (mamę, tatę, dzieci, przyjaciół). Mówię tu o projekcji własnych problemów, programów rodzinnych na osoby przychodzące do gabinetu i poczuciu obowiązku “ratowania ich”. Zakładanie, że ktoś potrzebuje koniecznie pomocy, stawianie się wyżej w roli “ratownika” nie jest w porządku. W terapii czaszkowo-krzyżowej przede wszystkim chodzi o stworzenie bezpiecznej przestrzeni dla relacji terapeutycznej opartej na świadomej obecności, neutralności i otwartości na klienta. W równości z nim. To dopiero są sprzyjające warunki BHP. Wtedy właśnie wydarzają się “cuda”. Kiedy można jeszcze zatracić się w pracy? Gdy terapeuta przecenia swoje możliwości i uważa, że może wszystko. Własnymi działaniami, sugestiami pragnie wpływać na drugą osobę, niekoniecznie szanując jej granice. Zapomina, że dojrzały człowiek sam decyduje o sobie, ma swoją indywidualną drogę do przebycia. Terapeuta nie posiada mocy sprawczej, aby decydować o losie innych. Z drugiej strony często klienci uciekają od odpowiedzialności za własną sytuację. Stawiają się niżej, jako niekompetentna osoba i oczekują od terapeuty podjęcia decyzji za nich, rozwiązania problem najlepiej szybko i bez wysiłkowo. Podstawą jednak jest zaufanie, że w każdym z nas jest głęboka inteligencja, która dokładnie zna nasz indywidualny plan leczenia. My jako terapeuci czaszkowo-krzyżowi nie przeszkadzajmy, po prostu dostrójmy się do niej i pozwólmy jej działać. Dajmy sobie prawo do błędu, niewiedzy- czasem tak po prostu powiedzieć “nie wiem”. Nie wiem na zadane pytanie klienta, na które nie znamy odpowiedzi. Nie wiem na to, co się wydarzy. Przyznać przed sobą istnienie czegoś większego od nas i poddać się prowadzeniu. Być w zaufaniu w tej drodze. To naprawdę uwalnia.

4. Przede wszystkim dbam o siebie- ciało, umysł, dusza, higiena emocjonalna w codziennym życiu terapeuty.

Zadbanie o swoje potrzeby na wielu poziomach stanowi podstawę dobrego zdrowia terapeuty.  Troska o siebie staje się codziennym rytuałem, który przyczynia się do życia w harmonii. Wszystkie aspekty są równie ważne, wzajemnie się przenikają i uzupełniają. Zadbane, ukochane, wypoczęte ciało, spokój psychiczny, “ujarzmione” emocje, a wszystko w asyście duszy. Tak widzę tytułowe BHP w swoim życiu. Możliwość codziennego ładowania się własnymi zasobami a przede wszystkim regularna praktyka świadomej obecności pozwalają zachować balans każdego dnia.[5]

Temat higieny snu jest kwestią nadrzędną dla każdego człowieka. Sen to fundament zdrowia. Jego wysoka jakość wpływa na samopoczucie, relacje z ludźmi. Ograniczenie długości snu zaś działa katastrofalnie na nasze zdrowie, produktywność, czy długość życia. W obecnych czasach, przy natłoku codziennych czynności i wewnętrznej presji działania, możliwość zrobienia sobie drzemki w ciągu dnia, bądź przesypianie całej nocy  stało się przywilejem, a wręcz luksusem. Poniższy cytat najlepiej oddaje ważność przesypiania odpowiedniej ilości godzin w ciągu doby: “Pozwoli nam to ponownie korzystać z najskuteczniejszego eliksiru zdrowia i witalności, który w czasie snu wlewa się w nas wszystkimi możliwymi biologicznymi kanałami. Być może przypomnimy sobie wtedy, jakie to uczucie- być prawdziwie przebudzonym za dnia i korzystać z najgłębszych pokładów istnienia.”cyt. Matthew Walker [9]

Osobiście mam możliwość korzystania z dobrodziejstw snu kiedy tylko tego potrzebuję. Staram się chodzić spać nie później niż 23 i przesypiać osiem godzin na dobę. Gdy odczuwam zmęczenie to odpoczywam. Słucham siebie i najlepiej wiem kiedy potrzebuję regeneracji. Po przebudzeniu, zanim zjem pierwszy posiłek, nawadniam się dobrej jakości ciepłą wodą z cytryną. Staram się pilnować picia ciepłych napojów (lubię takie i dobrze mi służą) w ciągu całego dnia. Przez lata budowałam zaufany zespół specjalistów, z którymi konsultuję się w razie potrzeby. Terapeutka Medycyny Chińskiej doradza mi w kwestii diety i ewentualnej suplementacji. Dietetycy, specjaliści żywienia prześcigają się w argumentach, która dieta jest najlepsza. Do tego wszystkiego moda na konkretne produkty, kuracje i style żywienia też robi swoje.  Zdrowe odżywianie jest sprawą indywidualną. Warto poradzić się u specjalisty. Trzeba jednocześnie pamiętać, że poszukiwanie odpowiedniej diety dla siebie to przede wszystkim słuchanie swojego ciała. Ono wie najlepiej, czy jedzenie jest dla nas odżywcze. Warto zauważać wskazówki płynące z ciała, obserwować doznania po posiłkach. Żyjąc w dużym mieście staram się w miarę możliwości przemieszczać się pieszo. Biegam w pobliskim lesie, codziennie rano medytuję i znajduję piętnaście minut na jogę. Poranny rytuał dla rozruszania ciała po nocy. Nie trzeba od razu uskuteczniać wymagających treningów. Przy dobrej organizacji czasu i jednoczesnym luźnym podejściu do ćwiczeń jest to dla mnie przyjemność, a nie obowiązek. Kontakt z naturą, niezależnie od pory roku, pozwala mi zwolnić i złapać oddech. Przyroda jest idealnym środowiskiem pomagającym wyciszyć umysł, nabrać dystansu do codziennych spraw, zatrzymać się na moment. Osobiście medytuję w ruchu podczas spacerów w lesie. Codziennie ćwiczę pogłębianie obecności podczas medytacji w ciszy. To są moje sposoby na odpoczynek od myśli ( jestem umysłem analitycznym) oraz trening dyscypliny. Szeroko pojęty proces ”odkrywania samej siebie”. Dodatkowo jestem w ścisłym kontakcie z osteopatą i terapeutą czaszkowo-krzyżowym.  Gdy poczuję potrzebę rozmowy to korzystam z możliwości superwizji u bardziej doświadczonych terapeutów. Wskazane jest przejście własnej terapii, aby rozpoznać traumy z przeszłości, ewentualne rodowe schematy postępowania, uwolnić skumulowane emocje z ciała. Można wybrać najbardziej odpowiednie dla danej osoby “narzędzia pracy nad sobą”, które z każdym dniem zbliżają nas do bardziej świadomego życia w swojej wewnętrznej prawdzie.

Zrozumienie delikatnej równowagi wzajemnych relacji między psychiką, środowiskiem emocjonalnym a fizjologią ma ogromne znaczenie dla naszego zdrowia. Chcąc chronić się np. przed działaniem stresu na organizm ważne jest rozwijanie swoich kompetencji emocjonalnych.[8] Regularna higiena emocjonalna pomaga cieszyć się zdrowiem, szczęściem i miłością. „Czuję to, ale tym nie jestem”. Pozwalam sobie na rozpoznawanie własnych emocji oraz bycie w nich. Pozwalam sobie również na świadomy wybór ludzi w swoim życiu. Zdrowe, wspierające relacje. Dbanie o własne granice i szanowanie granic innych. Intuicja wie, kto jest dla nas odpowiedni. Nie ma przypadkowych spotkań. Przychodzą lekcje, wyciągamy wnioski i podążamy dalej. Uczę się odpuszczać. A wszystkiemu przygląda się moja dusza i kibicuje w tym indywidualnym procesie wzrostu i zdrowienia. “Można dać tylko tyle, ile mamy.” Albo aż tyle. To mnie motywuje do codziennej pracy, troszczenia się o siebie w każdym wymiarze. Transformujemy z duszą “kody niemiłości”, czujemy swoją misję i komunikując się wewnętrznym dialogiem z ciekawością, otwartością i zaufaniem idziemy dalej przed siebie.

5. BHP podczas sesji terapii czaszkowo-krzyżowej.

Zasoby terapeuty i klienta

Zasoby to wszelkie czynniki wspomagające w dążeniu do równowagi i zdrowia. Coś co dokarmia. Sprawia, że się dobrze czujemy. Mogą pochodzić z zewnątrz (jak np. bliska rodzina, przyjaciele, ukochane zwierzęta, muzyka, obrazy przyjemnych doświadczeń, niezapomnianych miejsc, przyroda, ocean, góry, ruch, taniec, świeże powietrze, czysta woda…dla każdego człowieka inne) albo z wnętrza (zaufanie, kontakt z “siłą wyższą”, intuicją, medytacja, oddech, komfortowe miejsce w ciele). Zasoby aktywują przywspółczulny układ nerwowy. Część ta odpowiada za reakcję relaksacyjną, spowalnia bicie serca i oddech. Organizm się uspokaja. Rozwijanie zasobów i umiejętność kontaktowania się z nimi jest fundamentem zdrowienia. Bez wątpienia jednym z najmocniejszych zasobów są inni ludzie- a dokładniej bycie częścią wspierającej społeczności: kochający bliscy przyjaciele, rodzina, wspólnoty, grupy wsparcia.[8]

Zasoby są istotnym narzędziem do budowania bezpieczeństwa podczas sesji. “Czymkolwiek są nasze zasoby, mogą pomóc nam utworzyć zdrowsze połączenie z wzorcem traumy. Ustalają one miejsce zdrowia, z którego możemy poruszać się naprzód z uczuciem schronienia i równowagi. Zapewniają rodzaj uzdrawiającego punktu podporu . Gdy mamy zapewnione zasoby, możemy znowu dotknąć urazu bez ulegania ponownej traumie, umożliwiając wzorcowi przetworzenie się i uwolnienie.” cyt. Michael Kern [2]

Na początku sesji treningowych pytałam klientów o ich zasoby oraz czy potrafią odnaleźć w swoim ciele neutralną przestrzeń lub “miejsce komfortu”. Dokładnie tak samo sprawdzałam u siebie. Gdy wydarzała się potrzeba, wracaliśmy do nich podczas praktyki. Czasami zdarza mi się prosić o wsparcie moich przewodników duchowych przed sesją. Staję się wtedy częścią czegoś większego, co powoduje u mnie jeszcze pełniejsze osadzenie i poczucie obecności.

Rytuał kontaktu

Odpowiednie przygotowanie w znaczący sposób wpływa na jakość sesji cranio. W pierwszej kolejności zależy mi na zadbaniu o swoje potrzeby podczas praktyki. Wysokość stołu mam idealnie dopasowaną do siebie. Używam funkcjonalnych krzeseł i zawsze mam pod ręką poduszki, wałki dla uzyskania wygody w każdej pozycji. Zwracam uwagę na wyłączenie dźwięków we wszystkich telefonach w gabinecie. Świetnie się sprawdza piankowy, cienki materac ułożony na stole do terapii. Zapewnia komfort klientowi podczas leżenia. Jednocześnie proponuję wałki, poduszki, koce według potrzeby. Każdą sesję rozpoczynam od rytuałów kontaktu. Po zapewnieniu komfortu sobie i klientowi potrzebuję chwili na osobiste przygotowanie. Pozwalam na spokojne osadzenie się w sobie, odpuszczenie myśli, odnalezienie się z linią środkową. Punkty podporu, neutralne we mnie w dostępności i otwartości.  Gdy poczuję gotowość negocjuję kontakt z klientem (granice kontaktu-odpowiednią odległość między nami oraz jakość mojego dotyku). W przypadku wszelkich rozproszeń podczas sesji, jak pojawiają się myśli, powracam do odczuć neutralności i stosuję wyżej opisane elementy rytuałów kontaktu.

Szacunek do granic terapeuty i klienta

“Klarowne granice umożliwiają obu stronom trafną ocenę tego, co należy do nich, a co nie, a także wspierają proces leczenia od wewnątrz. Gdy granice są jasne, terapeuta potrafi odróżnić odczucia swoje od odczuć pacjenta, dzięki czemu relacja pomiędzy nimi nie zostaje zmącona. Jednak granice nie powinny stać się barierami. Otwarty, opiekuńczy i współczujący kontakt jest podstawą dobrej terapii.” cyt. Michael Kern [2]

Uszanowaniem granic klienta jest dla mnie zapytanie go o zgodę na dotyk jego ciała, na co bardzo zwracamy uwagę ucząc się na tym kursie. Nie chcę też przesadzać z ilością pytań podczas sesji, aby nie zrobiło się sztucznie. Staram się wyczuć daną osobę. Czasami jedno pytanie na początku zdecydowanie wystarcza. Następnie “negocjuję kontakt” z klientem- ustalamy wspólnie czy odległość między nami jest komfortowa, czy jako terapeuta nie jestem zbyt blisko, ani za daleko. Ważną zasadą BHP jest zamykanie sesji w gabinecie. Nie biorę klientów “do domu”, nie rozmyślam o terapiach w czasie wolnym. Klient wychodzi z gabinetu a z nim cała jego historia i energia. Mam tą łatwość przypominania sobie na sesjach , będąc w polu danej osoby, co się działo ostatnio. Czasami podczas spotkania wracają do mnie sytuacje sprzed kilku lat. Na co dzień o nich nie pamiętam, nie myślę. Higiena mentalna – zwłaszcza przy mojej konstrukcji jest u mnie priorytetem. Oczywiście czasem będzie konieczność skonsultowania tematu, superwizji. Zwracam uwagę na dyskrecję i szanowanie prywatności klientów- tematy pozostają w gabinecie, nie opowiadam o sesjach a notatki z terapii są “zaszyfrowane”. Poruszam się bezpiecznie na subtelnych poziomach dla siebie i drugiej osoby- taka intencja towarzyszy mi w pracy z ludźmi.

Obecność terapeutyczna

OBECNOŚĆ TERAPEUTYCZNA= OBECNOŚĆ+OTWARTOŚĆ+NEUTRALNOŚĆ+AKCEPTACJA (autorski warsztat Natalia Danielczyk [11] )

Pierwszy raz pojęcie obecności zaczęłam zgłębiać kilka lat temu po przeczytaniu książki “Potęga teraźniejszości” Eckharta Tolle. Na poziomie intelektualnym rozumiałam na czym polega ten stan, pytanie czy potrafiłam poczuć jego jakość. Jestem w bezruchu, jednocześnie pozostając w aktywnej otwartości i czujności. Przypływają myśli, zauważam je i pozwalam im płynąć dalej. Nie przywiązuję się do ich treści. Po czasie znikają. Podobnego stanu doświadczam podczas medytacji w ciszy. Aby na co dzień doświadczać obecności istotne jest głęboko zakorzenić się w sobie, czyli być uważnym w swoim własnym ciele. Pozwolić sobie czuć z głębi, wtedy umysł zwolni, a my jesteśmy przy sobie w autentyczności, wolności z poczuciem bycia częścią “czegoś większego”. Doświadczyłam namiastki takich momentów połączenia w przeszłości. Będąc na spacerze w naturze, podczas medytacji czy podczas sesji. Doniosłość takich chwil jest dla mnie nie do opisania, moje odczucia trudno mi ubrać w słowa.

Doświadczyłam też niesamowitej mocy grupowej pracy w świadomej obecności. Osoby bardziej doświadczone “trzymają pole”, potrafią dostrajać energię i utrzymać jej poziom. Pięknie o tym pisze właśnie Eckhart Tolle: “”Twoja” obecność może zajaśnieć silniejszym blaskiem również dzięki pracy grupowej. Grono osób, wspólnie przebywających w sferze obecności wytwarza zbiorowe pole energetyczne o wielkiej mocy. Uczestnicy takiego spotkania stają się bardziej obecni, a zbiorowa świadomość ludzkości nieco się zbliża do wyzwolenia spod władzy umysłu.”[4] Czuję ogromną wdzięczność za możliwość bycia częścią takiego globalnego doświadczenia. Obecność podczas terapii czaszkowo-krzyżowej wspomaga osadzenie (poddanie się działaniu siłom grawitacji, swobodne rozluźnienie w ciele), synchronizacja z własną linią środkową. Orientacja uwagi do środka i w tego miejsca oczekiwanie na to, co się zadzieje. Otwartość- szerokie widzenie, postawa gotowości w otwarciu na prowadzenie. Rozszerzać pole percepcji, skupiać je w razie potrzeby z jednoczesnym byciem w sobie. Zauważanie i odczuwanie. Neutralność- nie ma oceniania, etykietek. Po prostu pozwalam, żeby coś było takie, jakie jest. Widzę, czuję, zauważam i jestem z tym- bez oceny, chęci “naprawiania”. “Neutralność to obecna w teraźniejszej chwili ucieleśniona przytomna świadomość, która jest zawieszona, swobodnie ruchoma i w równym stopniu zdolna do bycia dotkniętą, do zareagowania i do spoczynku, w zgodzie z Oddechem Życia.”[12] Akceptacja- wszystko jest, jakie powinno być w tej chwili.

W ten sposób kreujemy idealną przestrzeń terapeutyczną. Przestrzeń bezpieczną, w której możemy dostroić się z pierwotnymi siłami- Oddechem Życia. W najlepszy dla nas sposób na dany moment poprowadzi nas zgodnie z indywidualnym, wrodzonym planem leczenia klienta.

Świadomy dotyk

“Dotyk jest potężnym narzędziem terapeutycznym, lecz aby leczenie było skuteczne, kontakt powinien być wolny od wszelkich założeń i planów, mogących zakłócić naturalne procesy zachodzące w ciele pacjenta”. cyt. Michael Kern [2]

Dłonie są niesamowicie czułe, to jedne z najbardziej wrażliwych części ciała. Kiedyś usłyszałam, że są przedłużeniem pola serca. “Odbierają” różne wzorce, jakości, przejawy Oddechu Życia. Jakość i siła dotyku zależy indywidualnie od potrzeb klienta w danym momencie. Poprzez negocjowanie kontaktu z uważnością, zachowaniem szerokiego pola percepcji terapeuty, należy dobrać taką lekkość dotyku, aby klient czuł się z nim komfortowo i bezpiecznie, a osoba praktykująca mogła swobodnie wykonać swoją pracę.  Poprzez dłonie nawiązujemy dialog z ciałem. Jest to forma subtelnego wywiadu. Terapeuta za pomocą swoich dłoni wysyła pytania i zaproszenia, aby następnie w uważności nasłuchiwać reakcji organizmu. Żeby nabrać zaufania do swoich odczuć zdecydowanie potrzeba czasu oraz przestawienia się z odbierania otoczenia w sposób analityczny na bardziej intuicyjny. Regularna praktyka świadomego dotyku z pewnością zbliży nas do tego.[3]

Moc intencji

Od dawna używam intencji w swoim codziennym życiu. Jest dla mnie nieodłącznym elementem świadomego funkcjonowania. Dzięki niej możemy dodać prostym czynnościom głębszego znaczenia. Czym ona jest tak naprawdę? Intencję rozumiem jako świadomy zamiar, nadający kierunek naszej uwadze, działaniom. Intencja z serca prowadzi w otwartości bez ograniczeń myślowych, bez zakładania, co się wydarzy. Z mocy intencji korzystałam podczas sesji treningowych, a dokładnie przy odrabianiu pracy domowej. Po prostu wypowiadałam intencję odnośnie konkretnych zadań do wykonania i opisania. Tak się działo, że pojawiali się klienci, u których ćwiczone chwyty i techniki pracy były naprawdę pomocne. Innym razem świadoma intencja towarzyszyła mi w sesjach stosując umiejętności augmentacji. Na przykład podczas pracy z punktami inercji zaproszenie osadzenia, przestrzeni, wzmocnienia potencji, itp. wysyłane z dłoni do systemu. Wypowiadam ją w myślach i uważnie w głębokim osadzeniu obserwuję co się zadzieje. Intencja pomaga mi też przygotować bezpieczną przestrzeń terapeutyczną. Również jako rytuał oczyszczam oraz myję ręce z intencją po zakończonej sesji.

Rozmowa z klientem, “verbal skills”

Na jednym z seminariów Tracy Evans powiedziała, abyśmy “pomyśleli o swoim głosie jak o ekstra parze rąk”. Poprzez modulowanie jego tonacji, głośności, świadomy dobór słów możemy znacząco pomóc sobie bezpiecznie kontaktować się z klientem oraz wzmacniać efekty terapeutyczne sesji.  Przede wszystkim istotny jest wywiad wstępny- dokładne wypytanie klienta na tematy mające znaczenie podczas sesji. Obecny stan zdrowotny (leczone choroby, zaburzenia rytmu serca, przebyte zabiegi operacyjne), ciąża, samopoczucie i aktualna kondycja psychiczna. Przy okazji wywiadu pisemna zgoda klienta na wykonanie zabiegu. Podczas rozmowy wskazane jest stosowanie neutralnych słów, bez nakierowywania klienta w negatywne bądź nadmiernie pozytywne odczucia. Gdy zauważam pewne symptomy u klienta podczas sesji, tj. przyspieszony oddech, łzy spływające po policzku, grymas na twarzy, stosuję pytania otwarte (np. Co teraz odczuwasz w ciele? Co się teraz dla Ciebie dzieje? Jak się z tym czujesz? itp.). Także stwierdzenia w trakcie (np. To ciekawe…, Możesz powiedzieć o tym coś więcej? Co to dla Ciebie znaczy? Widzę, że to dla Ciebie ważne.) oraz parafrazowanie. Na początku spotkania wyjaśniam w prostych słowach metodę pracy bez wchodzenia w techniczne szczegóły. Głównie dla zbudowania zaufania i uzyskania świadomej zgody osoby na pracę. Informuję o możliwości reagowania w trakcie sesji. Czy to słownie, czy konkretnym umówionym znakiem z klientem. Żeby nie dopuścić do sytuacji, że klient jest skrępowany aby w trakcie coś powiedzieć- swobodny klimat. Utrzymuję stały kontakt podczas sesji, rozmawiam gdy jest potrzeba. Zdarzały się też sesje bardziej “przemilczane”. Mam zaufanie, że mówię tyle, ile osoba jest w stanie przyjąć na dany moment. Nie wychodzę przed szereg. Nie przekazuję wszystkiego, co “zobaczę” podczas sesji .

6. Przestrzeń, w której praktykuję.

Miejsce

Harmonizując wszystkie bodźce zmysłowe, za pomocą których odbieramy otaczający nas świat, możemy zwiększyć poczucie bezpieczeństwa w przestrzeni. Kieruję się tym zdaniem podczas tworzenia neutralnego miejsca, gdzie praktykuję sesje terapii czaszkowo-krzyżowej. Na ten moment mam przyjemność spotykać się z klientami w gabinecie w spokojnej dzielnicy Wrocławia. Cisza, drzewa, zieleń za oknem- idealne warunki, aby zwolnić na chwilę w pędzie codziennego życia, zatrzymać się na spotkanie ze sobą. Bardzo często rozmawiam z miejscem, w którym pracuję. Buduję w ten sposób z nim niewidzialną więź. Ja czuję się w nim komfortowo i bezpiecznie, co z pewnością ma przełożenie na jakość sesji terapeutycznych. Staram się być na miejscu pół godziny przed rozpoczęciem pracy. Zawsze przygotowuję przestrzeń z intencją, zapalam świeczkę, osadzam się. Nazywam to swoim “lądowaniem”. Mam czas, aby pobyć chwilę sama, przygotować się do spotkań. Codzienne sprawy pozostawiam za drzwiami gabinetu.  Wracając do harmonizowania bodźców zmysłowych:

  1. WZROK– w swoim przestronnym gabinecie (nie przepadam za ciasnymi pomieszczeniami) postawiłam na jasne, neutralne, ciepłe kolory (biel, jasny beż). Naturalne materiały- drewno, wiklina, bambus.

Podzieliłam pomieszczenie na trzy strefy: “do rozmowy”, gdzie są fotele i stolik, następnie centralnie na dywanie stoi wygodny, drewniany stół do terapii. Wydzieliłam również część roboczą z biurkiem, komodą i grafikami na ścianie nawiązującymi do oceanu, fal, przepływu. Oczywiście klient ma swobodny dostęp do ubikacji, a nawet prysznica. Pielęgnuję rośliny w gabinecie, skrzydłokwiaty wspaniale oczyszczają powietrze.

Centralnie położone okno nasłonecznia pomieszczenie. W godzinach wieczornych również wybieram ciepłe, delikatne światło. Drzewa w bliskim sąsiedztwie , zielono tuż za oknem.

  1. SŁUCH– w gabinecie panuje cisza. Letnią porą przy otwartym oknie dochodzą odgłosy przyrody, śpiew ptaków, szum liści drzew na wietrze. W poczekalni można posłuchać muzyki relaksacyjnej. Dodatkowo zdarza mi się stosować dzwonki Koshi do oczyszczania pomieszczenia pomiędzy klientami.
  2. WĘCH-preferuję neutralny zapach. Przewietrzam pomieszczenie po każdym kliencie. Stosuję tylko bezzapachowe świeczki. Zdarza mi się zapalić palo santo, użyć delikatnych olejków eterycznych. Obowiązkowo myję ręce przed sesją. Często rezygnuję z perfum przed sesjami. Warto mieć na uwadze co jemy przed spotkaniami z klientami.
  3. DOTYK– moc świadomego dotyku opisałam już w poprzednim rozdziale. Wspomnę jeszcze o stosowaniu przyjemnych materiałów, tj. przyjaznych w dotyku kocach, wygodnej poduszce pod głowę, miękkie jednorazowe prześcieradła.
  4. SMAK– tutaj nawiążę do nawadniania organizmu po terapii. Picie ciepłej wody wzmacnia ciało po sporym wysiłku energetycznym oraz istotnie przyspiesza jego proces. oczyszczania. Dlatego proponuję ciepłą szklankę wody po zakończonej sesji i edukuję klientów o konieczności regularnego nawadniania w życiu codziennym.

Dla kreowania ciepłej, neutralnej przestrzeni ogromne znaczenie ma również mój ubiór i sposób zachowania. Wybieram stonowane, jasne kolory. Świeży, wygodny strój dla własnego komfortu. Zwrócę również uwagę na postawę otwartej obecności, aktywnego słuchania, gesty, mimikę czy kontakt wzrokowy. Spokojny, kojący ton głosu czy delikatne ruchy. Warto zauważyć, że to co myślimy o sobie jest odbierane przez otoczenie. Gdy widzimy siebie jako profesjonalnego, odpowiedzialnego terapeutę, czujemy tak z poziomu serca, świat też nas tak widzi. To z pewnością sprzyja budowaniu bezpiecznej przestrzeni terapeutycznej.[1]

Rytuał oczyszczania przestrzeni

Jak już wspomniałam wcześniej, każdorazowo przewietrzam pomieszczenie oraz obowiązkowo myję ręce z intencją zakończenia sesji. Czasami do oczyszczania gabinetu używam palo santo, olejków eterycznych, czy dzwonków Koshi. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy toleruje pachnące zapachy, dlatego taki rytuał zazwyczaj wykonuję po zakończonej pracy, przed wyjściem do domu. Następnego dnia pozostaje tylko lekka nuta aromatyczna w powietrzu.  Dezynfekuję wałki skórzane, stosuję jednorazowe prześcieradła na stół. Pozostawiam porządek w gabinecie. Dziękuję przestrzeni za idealne warunki do praktykowania sesji terapeutycznych. Uczucia jakie towarzyszą mi zamykając drzwi gabinetu- satysfakcja oraz wdzięczność- są dla mnie niezastąpione.

  1. Okiem terapeutów TCK- doświadczenie nauczycieli najcenniejszą wskazówką.

Czym jest dla mnie BHP w pracy terapeuty TCK?

Joanna Czarny, dyrektorka ECT, terapeutka TCS:

“BHP w pracy terapeuty to dla mnie zadbanie o samego terapeutę pod wszelkimi względami. 

Terapeuta powinien dbać o siebie fizycznie: 

– nie pracować gdy źle się czuje lub jest pod wpływem silnych emocji i ma problemy z samoregulacją,

– siedzieć lub stać wygodnie, 

– zadbać o odpowiednie środowisko pracy (stół, krzesło, pomieszczenie) – czyli ogólnie o komfort pracy.

Dbać o siebie psychicznie:

– korzystać z superwizji lub innej pomocy by nie przenosić na siebie i bliskich problemów pacjentów,

– znać swoje zasoby i często z nich korzystać,

– zbudować sobie wspierający zespół innych specjalistów do których można odesłać pacjenta (terapeutów, lekarzy, fizjoterapeutów itp.),

– nie brać na siebie roli „ratownika” i jedynej osoby, która może pomóc,

– wypoczywać,

– pozwolić sobie na „niepracowanie” czy odmowę przeprowadzenia terapii jeśli z jakiś powodów nie czuje się z tym komfortowo (czyli nie pracować „na siłę”).”

Julia Popcowa, nauczycielka ECT, terapeutka TCS:

“Dla mnie BHP terapeuty TCK to przede wszystkim neutralna obecność, bezwarunkowa akceptacja klienta i procesów, które się zamanifestują, jasne granice i korzystanie z zasobów, które pozwalają utrzymać równowagę każdego dnia.”

Anna Wawrzycka – Atach, asystentka ECT, terapeutka TCS:

Najważniejsze w BHP terapeuty to dla mnie umiejętność bycia neutralnym, którą rozumiem jako nieustanną wewnętrzną wolę odpuszczania swojego egotyzmu w chwili, kiedy on się w nas pojawia. Najważniejsze w BHP jest dla mnie poznanie siebie na tyle, by w chwili kontaktu z drugim człowiekiem podczas sesji terapii móc świadomie kierować swoją uwagą i umieć odpuszczać sobie na bieżąco odnoszenie wszystkiego co się dzieje do swoich własnych lęków, ambicji, pragnień i przekonań. To bycie osadzonym w sobie, w swoim centrum, gdzie jest cisza i kontakt z tym w sobie i w kliencie, co nie jest już do końca kimś osobowym – nie ma imienia ani nazwiska, nie jest funkcją ani osobą – jest czymś szerszym i jest obecne w każdym z nas. Oczywiście takiemu nastawieniu sprzyja, gdy terapeuta jest najedzony, wyspany, wysikany i ma na tyle dostęp do swoich zasobów, że na bieżąco radzi sobie ze stresorami życia codziennego, nie przechodzi aktualnie w swoim życiu osobistym burzliwych procesów emocjonalnych a swoje osobiste traumy ma już przepracowane i rozwiązane.”

Zbyszek Maślak, asystent ECT, terapeuta TCS:

„Pierwsze nasuwają mi się granice. Świadomość i dbanie o swoje granice. Tego co w cranio kryje się pod nazwą pole relacyjne,  albo granice odległości. Wiąże się to ze świadomością czuciową tego co wewnątrz i tego co na zewnątrz. To tego potrzebna jest świadomość własnego centrum i bycia ugruntowanym. Ważne to jest w każdej pracy terapeutycznej  z drugim człowiekiem, ale w cranio wydaje się to być szczególnie ważne, ponieważ pracujemy dotykiem. Świadomość i szanowanie własnych granic przekłada się na szanowanie granic drugiego człowieka. To wspiera przebieg terapeutycznego procesu, ale pomaga mi także nie być wciągnięty we wzorce traumatyczne klienta. Sparafrazuję słowa nauczycielki cranio Satyi Shepherd : „W przestrzeni gabinetu przynajmniej jedna osoba musi być obecna (nie zdysocjowana), i lepiej jak to będzie terapeuta”. To tworzy przestrzeń bezpieczeństwa dla klienta i dla terapeuty.”

Agnieszka Olkuska, asystentka ECT, terapeuta TCS:

Dla mnie BHP pracy terapeutycznej można podzielić na dwie przestrzenie, terapeutyczna i osobista. Przy stole z pacjentem ważne jest zachowanie podstawowych zasad: granice kontaktu, punkty podporu oraz neutralność i bezwarunkowa akceptacja. To daje bezpieczeństwo pacjentowi i terapeucie. W życiu osobistym dbanie i słuchanie siebie jest podstawą. Regularne ładowanie zasobów, medytacja, odpowiedni wypoczynek, kontakt z bliskimi i natura daje mi moc do działania oraz sprawia, że praca nie jest ciężarem tylko przyjemnością.”

Dobrochna Kriesel, asystentka ECT, terapeuta TCS:

“BHP w pracy terapeuty TCK ma dwa wymiary- bezpieczeństwo terapeuty i bezpieczeństwo klienta. Dla mnie obydwa aspekty będą zaopiekowanie jeżeli terapeuta jest obecny, osadzony w sobie i potrafi połączyć się z większą Siłą- Oddechem Życia, która go prowadzi. Wtedy będąc w takim połączeniu jest w rezonansie z klientem i ze sobą. Łatwo wtedy zauważać potrzeby obydwóch stron i odpowiednio w tym nawigować. Podążając za tymi zasadami spotkanie terapeutyczne odbywa się w bezpieczeństwie i zaufaniu”.

8. Zakończenie.

Zakres rozważań na temat BHP w pracy terapeuty jest tak szeroki, że z powodzeniem można by napisać książkę. Bezpieczeństwo to przede wszystkim zadbanie o siebie, otwarta, obecna, neutralna postawa terapeuty podczas spotkania. Korzystanie z zasobów, rytuał kontaktu. To wszystko pozwala kreować bezpieczną przestrzeń dla relacji terapeutycznej. To, co praktykuję w sesjach z klientem w naturalny sposób przeniosłam do swojego codziennego życia. Cranio otworzyło mnie na przeżywanie głębszych doświadczeń, ciągle uczy mnie zdolności polegania na instynktownym “zmyśle czucia”, zaufaniu do swoich odczuć. “Pojmowanie świata za pomocą rozumu nie obejmuje obszaru naszej wewnętrznej mądrości i nie jest wystraczające do ponownego połączenia nas ze źródłami zdrowia. Aby naprawdę docenić naszą głębszą inteligencję, musimy zmienić sposób postrzegania.” cyt. Michael Kern [2]

TCK to dla mnie już nie tylko forma pracy terapeutycznej z drugim człowiekiem. To nowy sposób uważnego spojrzenia na siebie w pełnej akceptacji. Co za czarodziejskim “kliknięciem” odmienia życie na zawsze. Cranio stało się moim stylem życia, ścieżką wewnętrznej praktyki już na zawsze. Poranna medytacja z uważnością na aktualne zasoby w ciele, osadzenie się w ciszy w głębokiej obecności w nowym dniu to dla mnie codzienna rutyna.  W sytuacjach w życiu- przed wystąpieniami publicznymi, szkoleniami, spotkaniami u klientów, dla poczucia większej pewności i obecności wracam do rytuałów kontaktu i moich zasobów. Zawsze mogę wrócić uwagą do swojej linii środka, “złapać „punkty podporu, osadzić się głębiej w danej sytuacji, być świadomie obecną. Czuję się wtedy bezpieczniej w świecie. Nie odwracam się od sytuacji, gdzie zaczyna robić się trudno. Mam odwagę stanąć do tego w akceptacji. Jest u mnie większa odporność na sytuacje stresowe, łatwość w podejmowaniu nowych wyzwań oraz umiejętność spojrzenia na własne życie z dystansu. Korzyści płynące z Cranio powodują, że pozostanie ze mną jako podstawowe narzędzie w codziennym samodoskonaleniu. A w gabinecie z ogromną przyjemnością będę praktykować sesje w klientami. W poczuciu bezpieczeństwa i w zaufaniu.

Magda Łacina

Bibliografia:

Bert Hellinger “Porządki pomagania”
Michael Kern “Mądrość ciała”
Bożena Przyjemska “Terapia czaszkowo-krzyżowa”
Eckhart Tolle “Potęga teraźniejszości”
Bradley Nelson “Kod emocji”
Podręczniki Europejskie Centrum Terapii Seminarium 1,2, 4
Gabor Mate “Ciało mówi nie”
Peter A. Levine “Obudźcie tygrysa”
Matthew Walker “Dlaczego śpimy”

Dodatkowo:

Joanna Czarny joannaczarny.pl
Natalia Danielczyk “Pogłębianie obecności terapeutycznej” -notatki własne
Giorgia Milne “Touch of Presence” Biodynamic Cranial Approach Introduction Course- skrypt